Warta robiła, co chciała
Na wyjazdowy pojedynek z Wartą w Grodzisku Wielkopolskim trener Jagiellonii - Rafał Grzyb - posłał w bój bardzo ofensywnie usposobioną jedenastkę. Na prawej obronie ponownie biegał bowiem Tomas Prikryl, a w środku pola znów znalazło się miejsce tylko dla jednego defensywnego pomocnika, bo Bartosz Kwiecień zasiadł na ławce rezerwowych. Tak odważne ustawienie może dziwić, ponieważ w ostatnich dwóch meczach Duma Podlasia straciła aż 5 goli. Warto także dodać, że do zmiany doszło w białostockiej bramce. Xaviera Dziekońskiego, który wyraźnie obniżył loty, zastąpił Pavels Steinbors.
Początek spotkania nie był szczególnie atrakcyjny. Składnych akcji, po których nadarzyłaby się okazja do otwarcia wyniku, brakowało, aczkolwiek trzeba przyznać, że o wiele więcej jakości prezentował zespół gospodarzy. Pierwszy groźny strzał poznaniacy oddali w 11. minucie. Na szczęście Czyżycki uderzył w środek bramki, dlatego Steinbors futbolówkę skutecznie wypiąstkował.
Później niezłą szansę miał Zrelak, ale piłka po jego próbie powędrowała jedynie na rzut rożny, zaś w 26. minucie płaski strzał z dystansu, lecz bardzo niecelny, oddał Kupczak. A Jaga? Jaga kopała się po czole. Co ciekawe, mimo tego, że Żółto-Czerwoni wyglądali bardzo słabo, to właśnie oni stworzyli sobie lepszą okazję do objęcia prowadzenia. W 27. minucie, po dośrodkowaniu Makuszewskiego, główkował Bartosz Bida, który to pomylił się naprawdę minimalnie.
Warta odpowiedziała niemal natychmiast. Po piąstkowaniu Steinborsa z pierwszej piłki z dystansu huknął Jakub Kiełb, ale na drodze futbolówki stanął Prikryl, który głową skutecznie zażegnał niebezpieczeństwo. Całe szczęście, bo powtórki pokazały, że uderzenie 27-latka miało szansę zakończyć się powodzeniem.
Niestety Jagiellończykom bezbramkowego remisu do przerwy utrzymać się nie udało, gdyż pod koniec pierwszej połowy świetnie lewą stroną przedarł się Baku (stratę zaliczył Prikryl), który następnie zagrał na 16. metr do Trałki. Ten przymierzył przy słupku bardzo dokładnie, dlatego Żółto-Czerwoni na trwający kwadrans odpoczynek udali się, mając do rywala jedną bramkę straty. A trzeba przyznać, że białostoczanie mogli przed zejściem do szatni przegrywać i 0:2, gdyż w 44. minucie o centymetry pomylił się Ławniczak, który oddał strzał głową.
Chwila przebudzenia, a później znów to samo
W drugiej połowie Jaga nieco mocniej przycisnęła Wartę. W 53. minucie strzał z dosyć ostrego kąta, lecz wprost w stojącego między słupkami Lisa, posłał Jesus Imaz, jednak później wszystko wróciło do normy i Podlasianie kontynuowali swój marazm z pierwszych 45 minut gry. Na domiar złego zespół z Poznania nie ograniczał się tylko do bronienia wyniku, ale czasami również atakował. Swoją okazję na gola miał m.in. Kuzdra, aczkolwiek z uderzeniem przeciwnika Pavels Steinbors sobie poradził. Chwilę później, po ogromnym zamieszaniu w polu karnym, piłkę do siatki skierować mógł Romanczuk. Mógł, lecz nie skierował, bo ta trafiła w jednego z rywali.
Jaga bardzo niemrawo szukała wyrównania, więc sprawy w swoje ręce wzięła Warta. W 86. minucie kapitalną kontrę beniaminka wykończył Baku, dlatego podopieczni Rafała Grzyba wrócą z Grodziska Wielkopolskiego z wynikiem 0:2, a ten już ostatecznie pogrzebał szanse białostoczan na zajęcie miejsca dającego grę w europejskich pucharach.
Warta Poznań - Jagiellonia Białystok 2:0 (1:0)
Bramki: Łukasz Trałka 40, Makana Baku 86
Warta Poznań: Adrian Lis - Jakub Kuzdra, Aleks Ławniczak, Robert Ivanov, Jakub Kiełb (75' Michał Jakóbowski) - Jan Grzesik, Łukasz Trałka, Mateusz Kupczak, Mateusz Czyżycki (82' Maciej Żurawski), Makana Baku (87' Mateusz Sopoćko) - Adam Zrelak (75' Mateusz Kuzimski)
Jagiellonia Białystok: Pavels Steinbors - Tomas Prikryl, Bogdan Tiru, Błażej Augustyn, Godfrey Stephen Bitok - Maciej Makuszewski (46' Bartłomiej Wdowik), Martin Pospisil (46' Bartosz Kwiecień), Taras Romanczuk, Jesus Imaz (87' Maciej Bortniczuk), Bartosz Bida (75' Konrad Wrzesiński) - Jakov Puljić (75' Przemysław Mystkowski)
rafal.zuk@bialystokonline.pl