Absolutorium, czyli inaczej stwierdzenie prawidłowości działań finansowych danego organu w poprzednim roku. To słowo w tej kadencji samorządu wzbudza w Białymstoku niemałe emocje. Chodzi oczywiście o spór między prezydentem, a radnymi PiS, którzy konsekwentnie od momentu, w którym uzyskali większość w radzie, tego absolutorium mu nie udzielają.
To oczywiście ich kompetencja i prawo, które jednak powinno być poparte poważną argumentacją. Taką ma za zadanie przygotować komisji rewizyjna (tu także większość PiS), na wniosek której rada miasta zajmuje się projektem uchwały odnośnie nieudzielenia lub udzielenia absolutorium. W tym roku, tak jak w poprzednich, oczywiście po analizach, stwierdzono że prezydent Truskolaski budżetu znów nie wykonał. Komisja argumentowała to zbyt wysokim długiem oraz zbyt słabą ściągalnością środków od dłużników miasta.
Ocenę komisji opiniuje natomiast Regionalna Izba Obrachunkowa, która zauważa np. że dług nie przekracza limitu, na który radni się przecież zgodzili. RIO podkreśla także, że realnie prezydent nie ma mocy do ściągnięcia długów, ponieważ nie pozwala na to sytuacja gospodarcza, szczególnie biorąc pod uwagę, że dłużnicy to w przeważającej mierze nie ogromne firmy tylko raczej zwykli mieszkańcy, np. zalegający z czynszem.
Mimo tej oceny, wynik rozgrywki o absolutorium jest raczej znany. Rada nie udzieli go prezydentowi Truskolaskiemu, ale w lipcu RIO podważy tę uchwałę, co będzie oznaczało, że oficjalnie nie funkcjonuje ona w obiegu prawnym. Tak było zarówno w 2015 jak i 2017 roku. W 2016 RIO przyznała rację radnym.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl