W tym roku orliki pojawiły się w gnieździe w połowie kwietnia. Te ptaki drapieżne co roku wracają na legi w tę samą okolicę, zajmując często to samo gniazdo.
Choć śnieg jeszcze zalegał na dnie lasu, mieszkańcy gniazda od razu zabrali się do pracy nad jego umocnieniem i przygotowaniem do wychowywania kolejnego potomka. Przygotowywanie gniazda i wspólne posiłki zdobywane przez samca zbliżyły parę na tyle, że pewnego dnia samica zniosła jajko, które potem pieczołowicie wysiadywała przez ponad sześć tygodni. Gdy samica cierpliwie wysiadywała jajo, jej partner dbał, aby nie była głodna, przynosząc coraz to nowe smakołyki – a to mysz, a to ryjówkę czy nornika, a to płaza...
W końcu wysiadywanie przyniosło spodziewany efekt. Na początku niezdarne pisklę, teraz wzmacniania siły dzięki pokarmowi przynoszonemu przez samca. I zupełnie tak samo, jak nowo narodzone niemowlę, główna aktywność najmniejszego, lecz najważniejszego mieszkańca gniazda, skupia się wokół jedzenia i spania – a wszystko po to, by do jesieni zdążyć wyrosnąć na pełnego sił ptaka, który bez problemu pokona 9 tysięcy kilometrów drogi na zimowisko w Afryce.
Filmy z orlikowego gniazda możemy oglądać pod adresem www.orlikkrzykliwy.pl.
ewelina.s@bialystokonline.pl
