Jaga atakowała, Puszcza strzeliła
W 18. kolejce PKO BP Ekstraklasy Lech Poznań przegrał z Górnikiem Zabrze, a Raków Częstochowa zremisował z Motorem Lublin, dlatego Jagiellonia stanęła przed szansą awansu na pozycję wicelidera i zbliżenia się do 1. w tabeli Kolejorza na dystans jednego oczka. Czy sztuka ta mistrzom Polski się udała? Niestety nie, ale po kolei.
Mecz rozpoczął się od niecelnej główki Nene i bardzo nieudanego strzału Jesusa Imaza oddanego w dogodnej sytuacji, choć ewentualny gol i tak prawdopodobnie nie zostałby uznany, gdyż sędziowie odgwizdali pozycję spaloną. Ogólnie jednak początek spotkania rozgrywany był w dosyć spokojnym, wręcz sennym tempie. Duma Podlasia miała wprawdzie optyczną przewagę, lecz dogodnych okazji do zdobycia gola długo nie oglądaliśmy. Groźnie pod bramką Puszczy zrobiło się tak naprawdę dopiero w 27. minucie, kiedy to do uderzenia na 5. metrze doszedł Afimico Pululu, a piłkę z linii bramkowej wybił jeden z defensorów gospodarzy.
Później źle z rzutu wolnego przymierzył jeszcze Kristoffer Hansen, Jesus Imaz tuż zza szesnastki huknął wysoko w trybuny, a następnie z kontrą - i to zabójczą - ruszyła Puszcza. Zastępujący kontuzjowanego Sławomira Abramowicza Maksymilian Stryjek ze strzałem Mateusza Stępnia wprawdzie sobie poradził, ale już z dobitką Mateusza Cholewiaka nie, dlatego Jaga od 38. minuty przegrywała na stadionie przy ul. Kałuży 0:1. Białostoccy kibice mogli jeszcze mieć nadzieję, że trafienie gospodarzy nie zostanie uznane, ponieważ przez ponad 5 minut trwała analiza VAR bramkowej akcji, lecz ostatecznie okazało się, że do żadnych nieprawidłowości nie doszło i mistrzowie Polski znaleźli się w naprawdę trudnym położeniu.
Ligowy rok zakończony remisem
Przed przerwą więcej goli już nie padło, a zaraz po zmianie stron nieźle z ostrego kąta główkował Darko Churlinov, aczkolwiek Kewin Komar błędu nie popełnił i niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Potem Jaga biła głową w mur, a ekipa z Niepołomic czekała na okazję do podwyższenia prowadzenia i ta w 62. minucie się pojawiła. Na szczęście Jin-hyun Lee posłał futbolówkę tuż obok prawego słupka Dumy Podlasia i Jagiellonia wciąż przegrywała tylko 0:1.
Jak to się mówi, niewykorzystane sytuacje się mszczą i powiedzenie to miało swe potwierdzenie w niedzielne popołudnie. Bramkową akcję Dumy Podlasia rozpoczął świetnym odbiorem Adrian Dieguez, który następnie zagrał długie, kilkudziesięciometrowe podanie do przodu. Tam Hansen uruchomił Imaza, ten oddał strzał, ale został on wyblokowany. Piłka trafiła jednak pod nogi Nene, który pewnym uderzeniem z 7. metra doprowadził do wyrównania.
Zaraz po tej bramce bardzo mocno, aczkolwiek niecelnie, huknął zza szesnastki Imaz, następnie groźnie zrobiło się w polu karnym białostoczan, gdzie futbolówka obiła poprzeczkę, po czym z próbą Jesusa poradził sobie Komar.
W ostatnim kwadransie na murawie nie działo się już zbyt wiele. Z dystansu w bramkarza gospodarzy trafił Romanczuk, raz zaatakowali groźnie zawodnicy Puszczy i to by było w zasadzie na tyle. W Krakowie padł zatem remis, który oznacza, że Jagiellonia zimować będzie na najniższym stopniu podium.
Puszcza Niepołomice - Jagiellonia Białystok 1:1 (1:0)
Bramki: Mateusz Cholewiak 38 - Nene 64
Puszcza Niepołomice: Kewin Komar - Konrad Stępień, Łukasz Sołowiej (74' Ioan-Calin Revenco), Dawid Szymonowicz, Dawid Abramowicz - Mateusz Stępień (56' Jakov Blagaić; 90' Mateusz Radecki), Jakub Serafin, Wojciech Hajda (74' Roman Jakuba), Lee Jin-hyun, Mateusz Cholewiak (74' Piotr Mroziński) - Michalis Kossidis
Jagiellonia Białystok: Maksymilian Stryjek - Michal Sacek, Mateusz Skrzypczak, Adrian Dieguez, Cezary Polak - Kristoffer Hansen, Jarosław Kubicki (74' Taras Romanczuk), Jesus Imaz, Nene, Darko Churlinov (84' Miki Villar) - Afimico Pululu (74' Lamine Diaby-Fadiga)
Żółte kartki: Michalis Kossidis (Puszcza Niepołomice) oraz Taras Romanczuk (Jagiellonia Białystok).
rafal.zuk@bialystokonline.pl