Nieśli między innymi rysunki z wypełnioną ośćmi lodówką protestujących i kawiorem lodówką rządzących oraz transparenty z hasłami: "Pomoc społeczna do 351 zł brutto dochodu na osobę - minimum egzystencji. 402 zł netto na osobę - hańba!"; "Polska to także nasz kraj"; "Tanie państwo, drogi rząd" i sloganem przewodnim: "Polityka wasza - bieda nasza" - tak sprzeciwiali się rosnącym cenom i niskim płacom w kraju aktywiści OPZZ i "Solidarności".
- Żywność wrosła o 7%, koszty mieszkania o 6%, a paliwo o 14% - wymienia przewodniczący zarządu związku regionalnego na Podlasiu, Józef Modzelewski. Jak wyjaśnia, drożyzna nie byłaby tak odczuwalna, gdyby udało się podnieść płacę minimalną co najmniej do połowy średniej krajowej, czyli do około 1700 zł. W tej chwili wynosi ona 1400 zł brutto, a jak podkreśla Modzelewski, otrzymują ją nie tylko młodzi, niewykwalifikowani pracownicy, ale nie raz też ci doświadczeni.
- Źle się dzieje w kraju - mówi protestujący Zygmunt Kowalczuk. - Mam nadzieję, że w końcu rząd ustosunkuje się do apelu ludzi biednych - tłumaczy swój udział w manifestacji i ma nadzieję, że zorganizowana akcja wywrze nacisk na rządzących, zwłaszcza w kwestii podniesienia najniższej krajowej.
Tak jak Zygmunt Kowalczuk około tysiąca (wg danych policji - około 1600) protestujących z Białegostoku oraz innych miast regionu, m.in. Grajewa, Hajnówki, Siemiatycz i Suwałk reprezentujących oświatę, koleje, straż pożarną czy energetyków ruszyło z transparentami i gwizdami przez Rynek Kościuszki i Plac Jana Pawła II (gdzie pod pomnikiem papieża i ks. Popiełuszki złożyli kwiaty) pod urząd wojewódzki. Tam przekazali wojewodzie podlaskiemu petycję wyrażającą ich niezadowolenie. Docelowo ma ona trafić na biurko premiera.
Protest zorganizowano jednocześnie w 16 miastach wojewódzkich. Według zapowiedzi, nie będzie ostatnim. Kolejny szykowany jest w przeddzień polskiej prezydencji w Unii Europejskiej - 30 czerwca w Warszawie.