- Jeśli 9 krajów europejskich, takich jak w Niemcy, Francja, Włochy czy Austria, które są aktywne rolniczo i doświadczone na wolnym rynku, decydują się na taki zakaz, to znaczy, że powinniśmy zastanowić się, czemu tak robią. Tu nie chodzi tylko o zdrowie i ekologię, tu chodzi także o bardzo zły model biznesowy połączony ze sprzedażą nasion GMO - mówi - Katarzyna Jagiełło z Inicjatywy Obywatelskiej "GMO to nie to".
Przeciwnicy ustawy o nasiennictwie uważają, że otwarcie polskiego rynku na GMO powinno być szeroko konsultowane społecznie. Gwarantuje to podpisany przez Polskę Protokół Kartageński i Konwencja z Arrhus. Co więcej, rośliny GMO poprzez proces zapylania "zarażają" swoim DNA pokrewne gatunki dzikich roślin i inne uprawy. Jest to proces nie poddający się w praktyce jakiejkolwiek kontroli i powoduje nieodwracalne skażenie środowiska. Dodatkowo modyfikowana żywność jest kontrolowana przez koncerny biotechnologiczne. Ich światowym liderem jest firma Monsanto. Prowadzi to to uzależnienia rolników od jednego dostawcy, ponieważ powrót do tradycyjnej formy upraw często jest już niemożliwy.
Zobacz także: Skażenie polskiej żywności rakotwórczymi genami