Wśród polskich uczelni medycznych białostocka była najgorszym przykładem jeśli chodzi o obowiązek nadzorowania podległych sobie szpitali - mówi raport NIK. W ciągu kilku lat nie przeprowadziła w nich żadnej kontroli. Rektor Jacek Nikliński w składanych wyjaśnieniach stwierdził, że uczelnia wywiązywała się z obowiązku analizując otrzymywane ze szpitali informacje. Tymczasem plany finansowe i inwestycyjne oraz sprawozdania szpitali mogły być wykorzystywane, ale nie powinny zastępować obowiązującego trybu sprawowania nadzoru.
NIK miała również zastrzeżenia do komisji bioetycznej powołanej przez rektora naszego Uniwersytetu - podejmowana uchwały przed wniesieniem należnej opłaty oraz nie pracował w niej farmaceuta.
Izba ujawniła także nieprawidłowości w gospodarowaniu majątkiem. W czterech uczelniach, w tym w Białymstoku, oddano do użytkowania nieruchomości o wartości ponad 50 tys. euro bez uzyskania wymaganej zgody Ministra Skarbu. W 2008 r. UM wynajął Fundacji Uniwersytetu na prowadzenie apteki w budynku Collegium Novum pomieszczenia o wartości księgowej prawie 390 tys. zł (110 tys. euro) bez zgody Ministra. Uczelnia nie ustaliła też wartości rynkowej tych pomieszczeń.
Kontrola NIK już przyniosła efekty: UM w Białymstoku dokonał kontrole w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym i Dziecięcym Szpitalu Klinicznym dotyczące realizacji zadań statutowych, dostępności i poziomu świadczeń zdrowotnych i gospodarki finansowej. Ponadto uzupełnił skład komisji bioetycznej.
Do większości placówek kształcących przyszłych medyków NIK miała znacznie więcej zastrzeżeń, niż do białostockiej. Pomimo nieprawidłowości wystawiła jej ogólną pozytywną ocenę. Zdecydowanie negatywnie oceniono uniwersytety medyczne w Lublinie i Poznaniu oraz CMKP w Warszawie, Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych i Ministerstwo Zdrowia.