- Mam wrażenie, że to uchwała przygotowana na kolanie, by przykryć inne tematy - oceniał projekt radny Platformy Obywatelskiej Maciej Biernacki.
Jego zdaniem najpierw należałoby ustalić m.in. czy radni osiedlowi będą zarabiać, jeśli tak to ile, ile będzie trzeba zatrudnić osób w urzędzie do ich obsługi oraz czy zakłada się istnienie komisji, które będą miały posiedzenia w jednostkach miasta.
- To tak jakby założyć, że na osiedlu zbudujemy świątynię, a potem zdecydujemy, czy to będzie meczet czy cerkiew - mówił Biernacki.
Większość radnych miejskich (19 głosów oddano "za") uznała jednak, że najpierw można ustalić zasady wyborów, a potem przyjdzie czas na opracowanie regulaminu funkcjonowania rad osiedli. Wg nowo przyjętej uchwały mieszkańcy poszczególnych części Białegostoku powinni zadeklarować chęć powołania swojej rady. Aby to zrobić, muszą złożyć wniosek, pod którym podpisze się 3% osób uprawnionych do głosowania na danym osiedlu. Kandydować do rady będzie mogła osoba, która na danym osiedlu jest zameldowana na stałe, a jej zgłoszenie musi być poparte co najmniej 20 podpisami. Samo głosowanie ma odbywać się w taki sposób, jak w czasie każdych innych wyborów.
PiS zapowiedział, że w przyszłości przygotuje propozycje zmian do uchwał ws. statutów osiedli. W nich mają pojawić się zapisy, dzięki którym rady osiedli będą miały większe kompetencje. Choć głównie mają pełnić funkcję doradczą, opiniującą i pomocniczą, to jest pomysł zapewnienia im własnych budżetów, którymi w całości będą dysponować.
Wybory do rad osiedli mają odbyć się w tym roku. Ich terminu jeszcze nie ustalono, ale na pewno nie będzie pokrywał się z jesiennym głosowaniem na posłów i senatorów. Na przeprowadzenie wyborów do rad osiedli w tegorocznym budżecie miasta zarezerwowano 100 tys. zł.
ewelina.s@bialystokonline.pl