- 80% to mężczyźni w sile wieku, którzy mogą bronić swoich granic - mówi o uchodźcach podlaski działacz partii KORWiN Szczepan Barszczewski i dodaje, że jego zdaniem to nie uchodźcy, a imigranci.
- Czyhają, by dostać jak najwięcej socjalu - twierdzi.
Jego zdaniem 6 tys. euro, jakie ma przypaść na uchodźca przybywającego Unii Europejskiej, lepiej przekazać naszym obywatelom:
- Dlaczego ci ludzie mają dostać 24 tys. zł, a Polacy tego nie mają. Dlaczego nie stać nas na sprowadzenie repatriantów? - pyta.
Barszczewski podlicza, że do Polski może przybyć 12-13 tys. uchodźców, a biorąc pod uwagę, że wg konwencji dublińskiej każdy ma prawo sprowadzić swoje rodziny, ta liczba wzrośnie wielokrotnie. Jak mówią jego koledzy, oznaczałoby to, że do takiego miasta jak Białystok przyjechałoby 8-9 tys. osób. Twierdzą, że najgorsze jest to, iż uchodźcy mogą nie chcieć się asymilować - tak jest w przypadku Czeczenów, którzy na osiedlu Białostoczek mają swoje "getto".
Tymczasem kilkuset białostoczan ma zamiar uczestniczyć w manifestacji "Uchodźcy mile widziani". Tego typu akcje odbywają się w całej Polsce. W stolicy Podlasia zaplanowano ją na najbliższą sobotę (12.09) na godz. 16.00 przy Ratuszu.
Jak zaznaczają organizatorzy, to odpowiedź na wypowiedzi wielu polskich polityków, dziennikarzy i liczne głosy w mediach społecznościowych protestujące przeciw solidarnemu rozwiązywaniu problemu uchodźców w gronie europejskich państw. "Uważamy, że naszym moralnym obowiązkiem jest pomóc ludziom uciekającym przed wojną i prześladowaniami, bez względu na ich rasę, narodowość czy wyznanie" - napisali na FB.
Manifestacja będzie również okazją do podpisania listu otwartego do władz Rzeczypospolitej Polskiej, a także zasięgnięcia informacji o inicjatywie Refugees Welcome, która łączy uchodźców i obywateli UE, którzy chcieliby ich przyjąć pod swój dach.
ewelina.s@bialystokonline.pl