W środę (1.12) 63-letni mieszkaniec Bielska Podlaskiego odebrał telefon od nieznajomego, który podawał się za prokuratora. Rozmówca poinformował, że w banku działa zorganizowana grupa przestępcza i mężczyzna może pomóc w złapaniu złodziei.
Bielszczanin wyraził zgodę. Zgodnie ze wskazówkami rzekomego prokuratora, 63-latek wypłacił oszczędności, które zgromadził na dwóch kontach bankowych. Następnie zawiózł pieniądze do Białegostoku, gdzie przekazał je nieznajomemu. W ten sposób stracił ponad 51 tys. zł.
Natomiast we wtorek (30.11) telefon od mężczyzny, który podawał się za prokuratora odebrała 54-letnia mieszkanka Hajnówki. Rozmówca poinformował, że jej pieniądze w banku są zagrożone, bo podczas rozpracowywania grupy przestępczej znalazł u nich jej dane, w tym dane do karty kredytowej. Dodał, że teraz hajnowianka może pomóc śledczym w złapaniu złodziei. Mężczyzna poinstruował kobietę, by natychmiast udała się do hajnowskiej prokuratury na przesłuchanie.
54-latka zgodziła się. W drodze na rzekome przesłuchanie kobieta otrzymała informację od osoby podszywającej się pod pracownika prokuratury, że wcześniej musi podjąć z banku wszystkie swoje oszczędności. Kobieta postąpiła zgodnie ze wskazówkami - w centrum miasta, w rejonie jednego z przystanków autobusowych, przekazała blisko 60 tys. zł nieznajomemu mężczyźnie. Po tym rzekomy pracownik prokuratury powiedział kobiecie, aby udała się w rejon banku, gdzie będzie mogła obserwować zatrzymanie członków grupy przestępczej. Po zakończeniu akcji służb pieniądze miały powrócić na konto kobiety. Tak się nie stało.
ewelina.s@bialystokonline.pl