Sprawa dotyczy wydarzeń z sierpnia 2013 roku. Andrzej K. wraz z kolegą, Andrzejem S. pili razem alkohol. W pewnym momencie mężczyźni wpadli na pomysł zrobienia głupiego żartu. Z budki zadzwonili na numer alarmowy i poinformowali dyspozytora, że są terrorystami z Al-Kalidy i podłożyli bomby w samolotach holenderskich linii lotniczych KLM. To był tylko początek dowcipu. Kolejne trzy telefony Andrzej K. wykonał już z własnej komórki. Mężczyzna groził, że za pośrednictwem telefonu może zdetonować ładunki. Służby szybko podjęły akcję ratunkową. Ewakuowano samoloty, ale ładunków nie znaleziono.
Kilkanaście dni później 42-letni Andrzej S. również przedzwonił na numer alarmowy i zawiadomił, że tym razem bomba jest w ambasadzie USA. Informację potwierdziła jego znajoma - Anetta K. Ten alarm również został potraktowany poważnie. Służby przeszukały pomieszczenia. Bomb nie znaleziono.
W toku śledztwa biegli psychiatrzy stwierdzili, że Andrzej S. jest niepoczytalny. Mężczyzna został umieszczony w zakładzie psychiatrycznym, a jego sprawa umorzona. Natomiast przeciwko Andrzejowi K. oraz Anettcie. K. Prokuratura Rejonowa Białystok-Południe skierowała akt oskarżenia. Para przyznała się do zarzucanych im czynów i obydwoje chcieli dobrowolnie poddać się karze warunkowego zawieszenia. Prokurator jednak nie zgodził się na to i będzie walczył o więzienie dla żartownisiów. Parze grozi kara nawet 8 lat więzienia.
lukasz.w@bialystokonline.pl