Prokuratura bada okoliczności zdarzenia, do którego doszło w niedzielę (5.03) w Łapach. Wówczas w jednym z bloków rodzina znalazła dwa ciała: 36-letniego mężczyzny i jego 10-letniego syna.
Śledczy chcą szczegółowo ustalić to, co się stało.
- Przebieg oględzin mieszkania oraz sekcja zwłok dały częściową odpowiedź. Mało prawdopodobne jest to, że w zdarzeniu brały udział osoby trzecie - informuje Katarzyna Pietrzycka, zastępca Prokuratora Rejonowego w Białymstoku.
Nadal nie ma także pewności, czy było to tzw. samobójstwo rozszerzone, tzn. czy ojciec zabił syna, a potem siebie.
- Ze zgromadzonego materiału wynika, że ojciec był opiekuńczy w stosunku do syna i więź, która go z nim łączyła, była prawidłowa – dodaje Pietrzycka.
Mimo to w sprawie uwzględnione będą zeznania nauczycieli chłopca i przydzielonego rodzinie asystenta (osoba, która m.in. pomaga rozwiązywać problemy wychowawcze, psychologiczne, socjalne).
Śledczy zażądali także dokumentacji medycznej ze wszystkich jednostek, w których leczył się mężczyzna w ciągu ostatnich 10 lat. Sprawdzane jest również to, skąd wziął broń, co to była za broń i w jaki sposób została ona przerobiona.
Przypomnijmy, że we wtorek (7.03) w Zakładzie Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku przeprowadzono sekcję zwłok ojca i syna. Pokazała ona, że przyczyną śmierci obydwu był "uraz czaszkowo-mózgowy przebiegu postrzału". Oznacza to potwierdzenie wstępnej tezy, że doszło do postrzału. Nie stwierdzono natomiast innych obrażeń.
Zobacz też: Ojciec zabił syna, a potem siebie? Będzie sekcja zwłok po tragedii w Łapach, Wstępne wyniki sekcji zwłok po tragedii w Łapach
dorota.marianska@bialystokonline.pl