16 sierpnia 1943 r., hitlerowcy chcieli zlikwidować białostockie getto. Zgrupowani tam Żydzi postanowili jednak stanąć do walki i mimo zdecydowanie mniejszych sił wzniecili powstanie, które trwało przez kilka dni. Niestety w końcu zostało spacyfikowane, a jego przywódca - Mordechaj Tenenbaum popełnił samobójstwo.
Nie ma zgody na dyskryminację
Co roku, w dzień wybuchu powstania, w Białymstoku organizowane są uroczystości związane z upamiętnieniem tamtych wydarzeń. Tak było i tym razem. Oficjele najpierw złożyli kwiaty pod pomnikiem Wielkiej Synagogi i tablicą pamiątkową Icchocka Malmeda, a później przenieśli się na plac im. Mordechaja Tenenbauma, gdzie odbyła się główna część uroczystości. Jako pierwszy głos zabrał prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.
- Wspominając powstańców getta, złożyć pragniemy dziś hołd wszystkim ofiarom nazistowskiej polityki nienawiści - mówił podczas uroczystości prezydent. - Z historii dowiedzieć się możemy, że zbrojny opór białostockich powstańców z góry skazany był na porażkę. Była to jednak przede wszystkim walka o pryncypia, takie jak ludzka godność. Walka taka, niezależnie od jej gorzkiego finału, nabiera zawsze wymiaru uniwersalnego, zaś wspomnienie o bohaterach getta zawsze nieść z sobą będzie wyjątkowe przesłanie o najwyższej cenie, jaką trzeba nieraz zapłacić za wolność.
Prezydent Truskolaski, mówiąc o powstaniu w getcie, odniósł się także do czasów współczesnych.
- Możemy krzepić się myślą, że wszelkie doktryny oparte na rasizmie i ksenofobii stanowią dziś niewielki margines naszego życia społecznego. Rocznice takie jak dzisiejsza powinny nam jednak w szczególny sposób przypominać, że każdy przejaw takiego myślenia, a przede wszystkim każda próba jego publicznego propagowania powinna spotkać się ze zdecydowanym sprzeciwem. Nie ma w Polsce, nie ma w Białymstoku zgody na dzielenie ludzi na podstawie ich religii, narodowości czy przekonań. W innym wypadku nasze patriotyczne deklaracje zostaną pustym, nic nieznaczącym hasłem.
Każdy ma prawo do życia
Wśród gości zabraknąć nie mogło przedstawicieli dyplomacji z Izraela. W uroczystości udział wzięła sama ambasador Anna Azari.
- Zawsze, kiedy biorę udział w uroczystościach dotyczących Holocaustu zastanawiam się, czym jest bohaterstwo. Walką, do jakiej tutaj doszło, czy po prostu każdym dniem życia w takich gettach. W Białymstoku macie przykłady różnych aktów heroizmu i ważne jest, żeby o tym pamiętać. Bo bez przeszłości trudno budować przyszłość - mówiła Anna Azari, ambasador Izraela w Polsce.
Do Polski przyjechało także 40 mieszkańców z kiriatu Białystok, znajdującego się w Jehud-Monosson w Izraelu. Osiedle to zostało założone przez imigrantów ze stolicy województwa podlaskiego kilka lat po wojnie. Ich przodkowie przyjeżdżają do Polski, żeby odwiedzić miejsca takie jak Treblinka czy Oświęcim, ale oczywiście pojawili się też na rocznicy wybuchu powstania w białostockim getcie.
- Przyglądaliśmy się miejscom innych tragicznych wydarzeń i wszędzie przychodziła nam do głowy jedna myśl: "Każdy ma prawo do życia, każdy ma prawo do przeżycia". Nie dotyczy to tylko środowisk żydowskich, dotyczy to każdego człowieka. Wizyty w Polsce nigdy nie są dla nas łatwe ze względu na historię środowiska żydowskiego tutaj. Jesteśmy świadomi, że Żydzi, którzy tu zginęli, zginęli dla nas. Leżąc w tej ziemi pełnej krwi, chcą wiedzieć jakie są nasze losy. Odpowiedź na to pytanie i pracę jesteśmy im winni - mówił w imieniu przybyłych z Izraela gości Ari Abramowicz.
Po przemówieniach, rabini z warszawskiej Gminy Żydowskiej odczytali fragment Psalmu 23, a także odmówili kadisz. Po nich natomiast modlitwę za zmarłych poprowadził metropolita białostocki abp Tadeusz Wojda. Później delegacje złożyły kwiaty przed pomnikiem Bohaterów Getta.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl