Łączą to, co w muzyce rockowej najważniejsze, czyli profesjonalne kompozycje, oryginalność i autentyzm. Prawdziwą klasę Białorusini pokazali podczas sobotniego koncertu w klubie Fama, którego byliśmy patronem medialnym.
The Toobes to wciąż rzadko spotykana konfiguracja sceniczna, w której wiodący wokalista (jego głos niezmiennie przypomina mi Jacka White'a) gra na perkusji. Trudno też się oprzeć energii pozostałych dwóch muzyków – gitarzysty i basisty. "Głośna muzyka rockowa zwiększa przepływ energii i wywołuje euforię!" – celnie zapowiadał slogan na plakacie białostockiego koncertu. Na euforię publiki nie trzeba było długo czekać. Ustawiła się szczelnie pod sceną, by oddać się rockowemu szaleństwu. Wyśpiewywała też najbardziej znane numery – najgłośniej dobrze znany "Follow me (30000 kilometers)". Jak na prawdziwe rockowe wydarzenie przystało, nie zabrakło osób unoszonych na rękach tłumu. Na finał w publikę rzucili się również muzycy grupy! Kilkakrotnie także bisowali. Koncert zorganizowali Białostocki Ośrodek Kultury i Fundacja "Okno na Wschód".
The Toobes właśnie rozpoczęło wiosenną trasę. Na kwiecień i maj ma zaplanowanych 30 koncertów – pełnych rockowej energii Białorusinów będziemy mogli usłyszeć również podczas juwenaliów w Białymstoku i Olsztynie. W lecie zagrają także w Czechach i Niemczech. To właśnie w Famie podczas festiwalu Underground/Independent? w 2011 r. zaczęła się "polska" przygoda The Toobes. W zeszłym roku trio odniosło duży sukces w telewizyjnym talent show "Must be the music. Tylko muzyka" i tempa wcale nie zamierza zwalniać.
Pochodząca z Mińska grupa powstała w 2007 r. W jej skład wchodzą: Staszek Lamakin (perkusja i wokal), Kostek 'Gustaw' Pyżow (gitara) oraz Staszek Muraszka (gitara basowa). Trio ma za sobą występy przed kilkudziesięciotysięczną publiką oraz supporty przed takimi gwiazdami, jak Deep Purple czy Franz Ferdinand.
anna.d@bialystokonline.pl