Program bezpłatnych badań
W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku realizowany będzie pierwszy "Ogólnopolski program badań przesiewowych w kierunku tętniaka aorty brzusznej". Za przebadanie w sumie 900 pacjentów zapłaci Ministerstwo Zdrowia.
Przedsięwzięcie zaplanowano na trzy lata. Jeszcze w tym roku udział weźmie w nim 300 osób, w 2019 r. - 500, a w 2020 r. - ostatnich 100. Niewykluczone jednak, że resort zdrowia przekaże kolejną pulę pieniędzy na kontynuowanie inicjatywy również i w późniejszych latach.
Na badania mogą zgłaszać się mężczyźni powyżej 65. roku życia, u których występują takie czynniki ryzyka sercowo-naczyniowego jak: palenie papierosów, nadciśnienie tętnicze oraz otyłość.
- O tętniaku mówimy, jeżeli się naczynie poszerza o więcej niż 50% prawidłowej średnicy. Czy jest to problem poważny? Jest, bo średnio 5% społeczeństwa choruje na tętniaka. Przyjmuje się, że choroba dotyczy czterokrotnie częściej mężczyzn niż kobiet. O ile tętniaki u osób 50-letnich zdarzają się sporadycznie, o tyle po 60. roku życia ta częstość wzrasta gwałtownie. Wiąże się to ze starzeniem – wyjaśnia dr Jerzy Głowiński, kierownik Kliniki Chirurgii Naczyń i Transplantacji w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku.
U osób, które zakwalifikują się do programu, wykonane zostaną badania USG. Dają one szansę na wykrycie tętniaka we wczesnym etapie, co zmniejsza ryzyko powikłań i śmierci.
- Kluczem jest częsta wykrywalność. Wystarczy proste badanie USG, które jest czułe i wystarczająco specyficzne, żeby tętniaka wykryć, żeby zaproponować pacjentowi optymalne leczenie. Jest to badanie tanie, powszechne, dostępne, bezbolesne. Można je wykonać zawsze, wszędzie i każdemu pacjentowi – podkreśla dr Głowiński.
Na badania można zapisywać się telefonicznie 669 476 432 (numer jest czynny od poniedziałku do piątku w godz. 10.00-16.00). USG będą robione w Poradni Chirurgii Naczyń przy ul. Waszyngtona 15A w dniach 1, 18 oraz 20 grudnia.
Bomba tykająca w brzuchu
Tętniak aorty brzusznej jest podstępną chorobą. Zazwyczaj nie daje żadnych objawów, a wykrywa się go przypadkowo, np. podczas badania USG, wykonywanego w związku z inną chorobą. W większym stopniu narażone są na niego osoby obciążone genetycznie. Natomiast w przypadku pęknięcia tętniaka śmiertelność wynosi ponad 90%.
- Tętniak rośnie niezauważony aż pęka. Ponad połowa pacjentów umiera przed dotarciem do szpitala. Z tych, którzy trafią do szpitala, połowa umiera w izbie przyjęć czy w trakcie przygotowania do operacji. A spośród tych, którzy są poddani operacji, tylko połowa pacjentów wychodzi do domu – mówi dr Głowiński. - Operacja tętniaka pękniętego jest operacją wielokrotnie trudniejszą niż operacja tętniaka niepękniętego. W brzuchu jest zupełnie zaburzona anatomia. Większość narządów jest zabarwiona na czerwono – dodaje.
W ostatnim czasie w USK operowany był m.in. pan Stefan Koronkiewicz, którego lekarzom udało się przywrócić do życia.
- To jest ból taki, że rozpycha brzucho, ale dzięki chirurgom, no i pogotowiu, wszystko się udało. W Augustowie mnie wstawili w tomograf i pan doktor przyszedł i powiedział: niech pan się nie boi, masz pan tętniaka, jak dojedziemy na czas, to będzie w porządku, no i miał rację - mówi Stefan Koronkiewicz, 60-latek, były rolnik z gminy Bargłów Kościelny. - Że ten tętniak narastał, to nawet sam nie wiedziałem. Paliłem papierosy i każdemu radzę, żeby nie palił - dopowiada.
dorota.marianska@bialystokonline.pl