Występujący na poziomie Ekstraklasy kobiet białostocki ATS poniósł kolejną porażkę. Tym razem tenisistki stołowe z Podlasia nie sprostały na obcym terenie ekipie Hals Wadwicz Warszawa, z którą poległy 0:3.
Zdaniem trenera beniaminka Karola Dyszkiewicza, o przegranej z przedostatnim zespołem w tabeli przesądziła zbyt duża presja, której jego podopieczne nie potrafiły udźwignąć.
- Wiedziałem, że będzie to trudny pojedynek, gdyż przed meczem mieliśmy realne szanse na zwycięstwo. Niestety moje zawodniczki nie wytrzymały presji i nie wykorzystały szansy. Nic złego się nie stało i dalej robimy swoje - powiedział szkoleniowiec białostoczanek.
Punkt na szczeblu I ligi wywalczyły za to reprezentantki Dojlid. Białostocki zespół zremisował przed własną publicznością 5:5 z GLKS-em II Nadarzyn i wciąż zajmują w grupie północnej miejsce tuż za podium.
- Ten punkt jest cenny i cieszę się z jego zdobycia. Rezerwy Nadarzyna to bardzo wymagający rywal, ale nasze tenisistki po raz kolejny potwierdziły, że pierwsza liga ich nie przerasta. Powiem nawet, że jeśli ktoś był bliżej wygranej, to były to Dojlidy - skomentował mecz Piotr Anchim, menedżer klubu.
Kolejny pojedynek - derbowe starcie z AZS-em PWSiP Metal-Technik Łomża - Dojlidy stoczą w pierwszych dniach lutego.
Hals Wadwicz Warszawa - ATS Białystok 3:0
Dojlidy Białystok - GLKS II Nadarzyn 5:5
rafal.zuk@bialystokonline.pl