W lipcu tego roku, podczas prac sondażowo-poszukiwawczych prowadzonych przez Instytut Pamięci Narodowej, na terenie przy areszcie śledczym znaleziono ludzkie szczątki. Dawniej niedaleko ośrodka znajdowały się chlewnie i pomieszczenia, w których trzymano psy. Do tej pory trwały badania mające na celu ustalenie tożsamości ludzi, których kości znaleziono, a także poszukiwania pozostałych szkieletów.
W poniedziałek (28.10) odnaleziono kości kolejnych trzech osób. Dalsze prace mają być kontynuowane w przyszłym roku.
- Sześć szkieletów zostało już wydobytych, są zabezpieczone. Na razie nie możemy jednak wykonać dalszych prac bez rozebrania budynku. Trzeba przekopać cały ogród więzienny - mówił Zbigniew Kulikowski, naczelnik pionu śledczego białostockiego IPN, który kieruje śledztwem.
Badania wykazały, że w tym miejscu może znajdować się grób zbiorowy, a kości jest dużo więcej. Według historyków mogą to być ofiary zbrodni komunistycznych.
- Na terenach dawnej chlewni jest wielkie cmentarzysko. Te ofiary zostały pochowane masowo – tak, jakby ktoś wyrzucił zwłoki do śmietnika – dodawał Kulikowski.
Przy szczątkach znaleziono medalik z napisem "Z błogosławieństwem matki, 4 marzec 1927 rok". Wszystkie osoby, które mogą coś na ten temat wiedzieć, IPN prosi o kontakt.
- Identyfikacja ofiar bez badań genetycznych będzie bardzo trudna, a w większości przypadków niemożliwa – twierdził dr Andrzej Ossowski z Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów i Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego. - Od osób, które mogą być spokrewnione z ofiarami, mamy ok. 60 badań. Odzew społeczeństwa jest w Białymstoku bardzo duży – mówił.
- Działania realizujemy po to, by identyfikować szczątki, odkrywać imiona i nazwiska. To wymaga pracy, wysiłku i skrupulatności, dlatego chciałbym prosić wszystkich o cierpliwość – mówił prof. Krzysztof Szwagrzyk, pełnomocnik prezesa IPN ds. poszukiwań miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego.
marta.a@bialystokonline.pl