Szalony kabaret zdobył Węglową

2009.08.24 00:00
Znów spotkaliśmy się na Węglówce. My wszyscy spragnieni wielu kulturalnych wrażeń. Starsi i młodsi. Ci, którzy przyjechali na rowerach, miejską komunikacją czy też przyszli na piechotę. Dla wszystkich wystąpiła szalona kabaretowo-muzyczno-teatralna formacja Serebrnaja Svadba z białoruskiego Mińska.

Tym razem przenieśliśmy się do innej części wojskowego magazynu. Ściany i okna barwnie pomalowane, przestrzeń zaaranżowana z wykorzystaniem wcześniej przyniesionych kolorowych krzeseł, leżaków, kanap i szpuli na kable wyglądała prawie jak klubowa. Pojawiły się też bajki wyświetlane na ścianie z tradycyjnego rzutnika i różne gry planszowe.

W tym coraz bardziej przytulnym miejscu zagrała szalona siedmioosobowa kompania Serebrnaja Svadba. Na czele odzianych w kapelusze i zabawne okulary muzyków stała Swiatłana Bień. To ona robiła największy show. Ubrana w czerwoną spódnicę baletnicy, czarno-białe legginsy, czarny gorset i kapelusz z... kurą. Nie tylko porywająco śpiewała songi francuskie i rosyjskie, przygrywała na harmonii i foliowych woreczkach, ale też tańczyła do utraty tchu - gubiąc nawet zabawny kapelusz - ale też co chwila wyciągała z walizek rozmaite rekwizyty. Na co dzień jest wszak reżyserką w lalkowym teatrze w Mińsku. Raz tańczyła z księżycem, a w "Pieśni o niskobudżetowych ludziach i niskobudżetowej miłości" wymachiwała liczydłami. W "Pieśni o psie Baskervilu" w jej rękach ożyła maskotka szarego psa ze świecącymi, niebieskimi oczyma, która na koniec... obsikała siedzących najbliżej zbudowanej z palet sceny. W piosence do wiersza Brechta padała na scenę i za chwilę zrywała się jak bohater tekstu - "martwy żołnierz, którego podnieśli i dalej walczył w szeregu". Tą sceniczną ekspresją kupiła wszystkich.

Twórczość Serebrnajej Svadby to wybuchowa mieszanka kabaretu, teatru, rosyjskiego romansu, francuskiej pieśni, a nawet garażowego punka. W drugiej, bardziej energetycznej i porywającej części koncertu (zespół zaprosił na nią po przerwie) wszyscy "węglowi" słuchacze zerwali się ze swoich miejsc, skakali, tańczyli i klaskali w rytm fenomenalnej muzyki. Prawie na finał zabrzmiało jeszcze "No suprises" Radiohead. Podczas bisów Swiatłana zaprosiła na scenę kilka osób, które razem z zespołem odegrały i odtańczyły skoczny numer.

Nogi same rwały się do tańca przy dźwiękach, które przywieźli ze sobą białoruscy artyści. Wyśmienicie, że właśnie im - reprezentantom najlepszego białoruskiego undergroundu - udało się wystąpić na Węglowej. Miejscu, które ma prezentować różne odmiany kultury niezależnej. Ci, którym starczyło sił, mogli pobawić się jeszcze przy miksie bałkańskich brzmień.

Magazyn numer 10. 4 tysiące metrów kwadratowych powierzchni. Część tej powierzchni wziął w swoje ręce Michał Strokowski, animator kultury, twórca Forum Fabricum w Łodzi. Oficjalny początek kulturalnej Węglówki to 16 sierpnia, kiedy brawurowo zagrał białoruski Nagual. Potem mieliśmy jamajskie brzmienia i znów powrót do naszych wschodnich sąsiadów. To już trzeci koncert w przedwojennym wojskowym magazynie. Zgłaszają się też kolejne osoby, które chciałyby na Węglowej zaprezentować swoją twórczość. Najprawdopodobniej we wrześniu w starym magazynie będziemy mogli obejrzeć trzy spektakle teatralnej Kompanii Doomsday - "Salome", "Kąsanie" i "Mewę".

andy

1841 osób online
Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2024 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39