Kilka pożarów i straty rzędu blisko 150 tys. zł
We wtorek (25.05) na ławie oskarżonych zasiadło dwóch strażaków-ochotników. Pierwszy z nich, 22-latek, został oskarżony o trzy podpalenia (drewnianego budynku gospodarczego, stodoły połączonej z warsztatem, obory, w której znajdowało się 28 owiec oraz drewnianego domku letniskowego - altanki). Z kolei 32-latek odpowiada za podżeganie 22-latka do podpaleń oraz współudział w podpaleniu altanki. Pożary wywoływane były na terenie gminy Michałowo (Bondary, Rybaki) w ubiegłym roku i wcześniej. Właściciele strawionych ogniem obiektów wycenili swoje straty łącznie na prawie 150 tys. zł.
Podpalenia na zlecenie
22-latek przyznał się do spowodowania większości podpaleń, z wyjątkiem altanki. Tak o jednym ze zdarzeń mężczyzna mówił jeszcze przed procesem. Teraz jego słowa zostały odczytane:
- Podpalenia dokonałem sam. Do Rybak poszedłem na piechotę, bo z Bondar to jest 10 minut drogi. Budynek podpaliłem około godziny 22.00. W tym budynku podpaliłem deski. Podpaliłem je swoją zapalniczką. Pożar również gasiłem i otrzymałem za to wynagrodzenie. Budynek gasiliśmy ze cztery godziny. Przy tym pożarze Dawid, jak przyjechał gasić, podszedł do mnie i na ucho mi powiedział, że jak coś pisnę albo wydam go, to zrobi mi krzywdę. Dawid jeszcze kilka razy dzwonił do mnie, ale ja nie odbierałem od niego połączeń, bo wiedziałem, że znów będzie chciał mnie zmusić do podpaleń. Wiem, że Dawid też sam podpalał lasek i jakieś ściółki koło Bondar.
Chęć zarobku
Z zeznań 22-latka, odczytanych przez sąd, dowiadujemy się również, że za godzinę gaszenia pożaru przysługiwała mu stawka w wysokości 21,5 zł i właśnie możliwość zarobku motywowała do podpaleń zarówno go, jak i jego kolegę po fachu. Chociaż, jak zaznacza, to 32-latek "chciał zarobić".
Narożnik nie chciał się palić
Z kolei 32-latek odsuwa od siebie wszystkie zarzuty z małym zastrzeżeniem:
- Przyznaję się jedynie do tej altanki. Próbowałem podpalić narożnik, ale on się nie palił. To się paliło 5 godzin później, ale ja nie wychodziłem z domu. Mogą to potwierdzić teściowie, moja żona.
Takie akcje dają mi satysfakcję
W tym przypadku sędzia również odczytała zeznania:
- Zostałem strażakiem, bo czułem takie powołanie. Chciałem pomagać społecznie. W dniu 13 maja 2020 r. zadzwoniłem do Damiana i zapytałem, czy zrobi jakąś akcję. On wiedział, o co chodzi. Wiedział, że chodzi o to, żeby coś podpalić. Damian wcześniej mówił mi, że on podpali "Seksa". Nie wiem, jak się nazywa ten "Seks". Damian powiedział mi, że ten "Seks" go wkurzył, że pójdzie do niego i podpali mu stodołę. [...] Nie miałem nic przeciwko temu. Mi bardziej chodziło o to, żeby on podpalił gdzieś trawę, żeby była gdzieś jakaś akcja gaśnicza, żeby strażacy mogli gdzieś wyjechać. Takie akcje dają mi satysfakcję. Chodzi o to, żeby być na miejscu i gasić pożary. Nie mówiłem Damianowi, o której godzinie ma iść i podpalić stodołę, w jaki sposób ma to zrobić. Nawet była taka sytuacja, że dzwoniłem do niego, żeby go powstrzymać, ale się nie dodzwoniłem - zeznał na etapie postępowania przygotowawczego 32-latek.
Na kolejnej rozprawie sąd zacznie przesłuchania świadków. Na początek zeznawać będzie sześć osób.
dorota.marianska@bialystokonline.pl