Białostoczanie atakowali, lecz efektów to nie dało
Duma Podlasia ma w ataku Jesusa Imaza i Marca Guala, ale na razie problem ze zdobywaniem bramek nie został rozwiązany. W niedzielę (31.07) białostoczanie razili nieskutecznością i można było odnieść wrażenie, że nawet, gdyby mecz trwał 90 minut dłużej, to golkiper rywali i tak nie zostałby pokonany.
- Brutalne realia są takie, że przegraliśmy mecz 0:1. Pogoń miała w bramce Stipicę i geniusz w postaci Kamila Grosickiego i dzięki temu to spotkanie wygrała. Z wyniku jestem bardzo niezadowolony, ale jestem za to zadowolony z przebiegu meczu i z tego, w jaki sposób zespół funkcjonował. Stworzyliśmy sobie sporo sytuacji, powinniśmy te sytuacje zamienić na bramki. Tak się nie stało, lecz wiele elementów było dzisiaj bardzo pozytywnych, sama gra drużyny mogła się podobać - mówił Maciej Stolarczyk, szkoleniowiec Żółto-Czerwonych.
Opiekun Jagiellonii po porażce nie załamuje rąk i jest zdania, że bramki przyjdą i to już niebawem.
- Bardzo istotna dla mnie, jako trenera, jest praca nad elementami wykończenia akcji, a myślę, że ta kreacja sytuacji i z meczu na mecz coraz większa liczba okazji w końcu zaowocują skutecznością. Także mamy nad czym pracować, ale widzę dużo pozytywów - dodał Stolarczyk.
Rywal był zmęczony, a mimo to z Jagą sobie poradził
O podsumowanie meczu, a także tego, co działo się z drużyną w ciągu ostatnich dni, pokusił się też trener gospodarzy - Jens Gustafsson.
- Drużyna pojechała do Kopenhagi w środę (27.07). Przygotowywaliśmy się w 100%, zrobiliśmy wszystko, by uzyskać tam dobry wynik i nigdy się nie poddaliśmy. Mecz w Danii zakończył się ok. 22.00 i wszyscy byli rozczarowani wynikiem. Bardzo ciężko było spać po tym spotkaniu. Potem obudziliśmy się po zaledwie kilku godzinach snu i zrobiliśmy wszystko, by wrócić do pełni formy. Następnie wracaliśmy do Szczecina i byliśmy tutaj mniej więcej w piątek (29.07) o 21.00. W sobotę (30.07) robiliśmy wiele, by zebrać zespół, a w niedzielę obudziliśmy się rano i mieliśmy mecz o 15.00. To jest niewiele godzin dla piłkarza, by dobrze zagrać. Dodatkowo obudziliśmy się przy temperaturze 30 stopni. Zwycięstwo w takim meczu wymaga poświęceń, każdy musi odłożyć swoje ego na bok i zrobić wszystko, by takie starcie wygrać, gdy nic nie idzie po naszej myśli. Ja wiem, że trudno to zrozumieć, jeżeli ktoś nie jest w takiej sytuacji, ale bardzo niewiele zespołów z takim czymś, by sobie poradziło. Jestem więc dumny z drużyny i z każdego piłkarza - powiedział po potyczce z Jagą Jens Gustafsson, trener Portowców, który przyczyn słabszej postawy swego zespołu szukał w trudach pojedynku z Brondby w eliminacjach do Ligi Konferencji.
W następnej kolejce PKO Ekstraklasy Jagiellonia zagra u siebie z Radomiakiem Radom, zaś klub ze Szczecina zmierzy się na wyjeździe z Wartą Poznań.
rafal.zuk@bialystokonline.pl