Wybierali się wprawdzie na zachód Europy, ale nie udało im się otrzymać wiz i utknęli w Polsce. Zgodzili się przyjechać do Białegostoku i zaprezentować tybetańską kulturę. Wykłady, pokazy, koncerty, warsztaty, spotkania, a nawet mecz piłki nożnej - program wizyty był bogaty. Mnisi nieśli też pokojowe przesłanie i szukali wsparcia dla swojego kraju.
Poczuć się wolnym
Klasztor Drepung (nazwa oznacza "stos ryżu") powstał w XV wieku. Jeszcze przed kilkudziesięcioma laty liczył 10 tys. mnichów. Teraz z powodu ograniczeń nałożonych przez chiński rząd przebywa w nim kilkuset mnichów. Z jedenastoma z nich mogliśmy się spotkać. - Mnisi bardzo dobrze czuli się w Białymstoku. Mogli tutaj śpiewać, tańczyć. Czuli się tu swobodnie - ocenia Marcin Szarkowski z Fundacji Złoty Środek. Uważa też, że reakcje białostoczan na tybetańskich gości były pozytywne. - Od wielu lat w naszym mieście przenikają się kultury i religie - katolicka i prawosławna - i do tego jesteśmy przyzwyczajeni. Dopiero reakcja na osoby z innego kulturowego kręgu świadczy o naszej tolerancyjności - mówi.
Na Rynku Kościuszki mnisi zaprezentowali taniec śnieżnego tygrysa, śpiew gardłowy oraz częstowali tybetańskimi pierogami. W atmosferze koncentracji i medytacji usypywali też mandale: Buddy Amitajusa w Centrum Zamenhofa i Buddy Medycyny w Rio fitness clubie w Galerii Antoniuk. Z użyciem kolorowego piasku i specjalnych narzędzi stworzyli harmonijne połączenie koła i kwadratu o bogatej religijnej symbolice. Jak tłumaczył podczas wykładu w Galerii Arsenał mnich Rabtena Tulku Rinpoche, mandala to trójwymiarowa konstrukcja w kształcie pałacu, w którym mieszkają buddyjskie bóstwa z całymi orszakami. Mandala usypywana z piasku jest rzutem owego pałacu.
Mandala nawet z sera
Kwiaty, płonące miecze, muszle, litery tybetańskie - wszystkie te symbolizujące buddów elementy możemy na mandali znaleźć. A z jakich materiałów mandalę można usypać? Gdy Tybet był zamożnym krajem, używano nawet piasku ze startych kamieni półszlachetnych czy szlachetnych takich, jak koral czy turkus. Teraz można spotkać misterne wzory wykonane z kwiatów czy nawet sproszkowanego, wysuszonego sera.
Dlaczego mnisi nie przywiozą ze sobą gotowych mandali? To właśnie proces usypywania niesie ze sobą najwięcej pozytywnej karmy zarówno dla usypującego, jak i dla uczestników tego procesu.
- Mandala nie jest muzealnym eksponatem. Jej usypywanie to proces duchowy. Gdy w jego trakcie wyrażamy pozytywne życzenia, jest większa szansa, że się one spełnią - podkreśla Rabtena Tulku Rinpoche.
Gotowa mandala jest niszczona. Wskazuje to na przemijanie ludzkiego życia. Część piasku pobłogosławionego przez mnichów z mandali rozsypanej przy ul. Warszawskiej 19 trafiła do uczestników ceremonii, reszta - do rzeki Białej. Dzięki temu dobra energia ma szansę być rozprowadzona na większym obszarze.
Marcin Szarkowski zaznacza, że tak naprawdę mandali nie można zniszczyć, bo najważniejsza jest intencja. - To raczej etap zmiany formy mandali - stwierdza.
W odróżnieniu od mandali w Centrum Zamenhofa Mandala Buddy Medycyny w klubie Rio nie została zniszczona. Utrwalona za pomocą specjalnych preparatów ma przypominać o zależności między ciałem a umysłem.
Patronowaliśmy Dniom Kultury Tybetu.