Dorota S. pracowała w jednym z suwalskich oddziałów banku. Kobieta była bardzo zaufanym pracownikiem, stąd też szybko awansowała na wyższe stanowisko, gdzie obsługiwała najbardziej zamożnych klientów placówki. Oszustka, znając dobrze procedury bankowe, szybko zaczęła obracać gotówką w sposób niezgodny z prawem. Co innego wpływało na konto klientów, a co innego było wpisywane w bankowych raportach.
- Taki proceder trwał aż przez trzy lata, kiedy to w 2007 roku na trop Doroty S. wpadło kierownictwo. Sprawa została zgłoszona do prokuratury, a ta po przeprowadzonych kontrolach postawiła pracownicy banku aż 150 zarzutów. - mówi Marcin Walczuk, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Suwałkach.
W zeszłym roku odbyła się rozprawa, na której Dorota S. złożyła wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Sąd przyjął wniosek i skazał kobietę na trzy lata więzienia z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na okres pięciu lat. Kobieta miała także zapłacić 36 tys. zł grzywny oraz oddać przywłaszczone pieniądze w kwocie 300 tys. zł osobom prywatnym i ponad 1 mln zł. bankowi.
Niestety do sądu wpłynęły ostatnio wnioski, że tylko symboliczne kwoty wpływały na konto poszkodowanych. Prawdopodobnie wkrótce odbędzie się kolejna rozprawa, na której sąd dokładnie przyjrzy się stanowi majątkowemu kobiety. Jeżeli okaże się, że Dorota S. uchyla się od spłaty zobowiązania, możne nawet dojść od odwieszenia zasądzonej wcześniej kary więzienia.
lukasz.w@bialystokonline.pl