O smutku nie ma mowy. Trzeba iść do przodu z podniesioną głową
- Rozpocznę od podziękowań dla kibiców. Muszę przyznać, że naszym fanom jest zdecydowanie bliżej do Ligi Mistrzów i Ligi Europy niż nam. Oczywiście oceniam to z perspektywy dwóch naszych ostatnich rywali. Los nie był łaskawy, jeżeli chodzi o jakość przeciwników i ich siłę. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę ze skali wyzwania, z jakim się mierzymy. Co do meczu, to mieliśmy kapitalne wejście w spotkanie. Jestem z tego zadowolony, mieliśmy dobre nastawienie, dobrze realizowaliśmy też plan, graliśmy atakiem szybkim. Ten okres zwieńczyliśmy golem. Później zdecydowanie za łatwo straciliśmy dwie bramki. Powinniśmy mocniej zmusić Ajax do wysiłku. Tym bardziej że byliśmy w niskim bloku i wszyscy zawodnicy byli zaangażowani w grę w obronie. Nie zabezpieczyliśmy strefy, którą chcieliśmy zabezpieczyć, czyli strefy asyst. Jeżeli przegrywasz u siebie 1:2 z takim przeciwnikiem, musisz szukać inicjatywy, grać bardziej otwarty futbol. Ajax swoją jakością potrafił to wykorzystać. Bramka na 1:3 wynikała ze straty na własnej połowie. Gdy z takim rywalem traci się tak blisko futbolówkę, to krótki jest ten czas pomiędzy stratą piłki a stratą bramki. Czwartego gola trudno mi opisać, bo nie pamiętam, z czego wziął się rzut karny dla rywala. Zdaję sobie sprawę, że 12 straconych goli w trzech meczach to nie jest nic dobrego. Znam jednak gorsze problemy niż porażki w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów z Bodo/Glimt i IV rundzie eliminacji Ligi Europy z Ajaxem Amsterdam. Zdajemy sobie sprawę z tego, w którym miejscu jesteśmy, co zrobiliśmy i gdzie idziemy. Mogę obiecać, że będziemy bardzo intensywnie pracować na to, by podnosić nasz poziom i w przyszłości z takimi przeciwnikami rywalizować skuteczniej. To będzie świadczyć o tym, że idziemy w dobrą stronę. Życzę sobie i wszystkim tutaj obecnym, aby takich meczów grać w Białymstoku więcej - powiedział po porażce 1:4 Adrian Siemieniec, trener Dumy Podlasia.
Szkoleniowiec Jagi został zapytany m.in. o to, czy klub, biorąc pod uwagę mnóstwo straconych goli, bierze pod uwagę wzmocnienie linii defensywy. Opiekun białostockiej drużyny nie dał jasne odpowiedzi, tylko zaznaczył, że
nie można patrzeć na suche liczby. Trzeba też wziąć pod uwagę m.in. to, kto był w ostatnich meczach po drugiej stronie.
- Przede wszystkim kluczowe w odpowiedzi na to pytanie jest rozszerzenie perspektywy, bo wąska perspektywa mówi, że 12 straconych goli w trzech meczach. Szersza bierze pod uwagę jakość przeciwników, moment, w którym jesteśmy i tego typu rzeczy. Gdybyśmy nie wygrali mistrzostwa Polski i nie grali w pucharach, to może dzisiaj ta perspektywa byłaby inna. Ja, piłkarze, władze klubu, kibice - wszyscy byliśmy już w dużo gorszych sytuacjach niż ta dzisiejsza. Oczywiście nie chodzi o to, że jestem ślepy, nie rozmawiamy, że nie analizujemy, nie chcemy się rozwijać i iść do przodu. Nie ma co jednak załamywać rąk i spuszczać głów, bo po prostu skala trudności, która nas dzisiaj spotyka, jest wysoka. Uważam, że w momencie, gdy mieliśmy piłkę, przypominaliśmy drużynę, która może z Ajaxem rywalizować. Problem jest wtedy, kiedy tej piłki nie mamy. I tu faktycznie jest duże pole do poprawy - oznajmił 32-latek.
Dwumecz nie jest jeszcze zamknięty
Pucharową rywalizację skomentował też trener gości, który zaznaczył, że pojedynek w Białymstoku wcale dla jego zespołu nie był łatwy i w rewanżu Ajax nie może zlekceważyć swego przeciwnika.
- Za nami pozytywny występ, szczególnie po trudnym początku. Reakcja drużyny na straconego gola była dobra, szybko wyrównaliśmy i zmieniliśmy dynamikę meczu. Mieliśmy kontrolę, mogliśmy wygrać wyżej. Mamy sporą przewagę, lecz musimy być gotowi, że rywal wyjdzie w Amsterdamie, nie mając nic do stracenia. Byliśmy bardzo dobrze przygotowani do tego meczu, bo wiedzieliśmy, że Jagiellonia nie jest przypadkowym mistrzem Polski. Co więcej, na ten mecz też przygotowała coś innego, bo zmieniła strukturę w obronie i pressingu. Starała się sprawiać nam problemy, ale moi piłkarze zdołali się temu przeciwstawić. Nie jest ważne to, czy to my byliśmy lepsi niż oczekiwano, czy Jagiellonia słabsza. W piłce nożnej istotne jest utrzymanie momentum. Źle zaczęliśmy, ale potem szybko wyrównaliśmy i przejęliśmy inicjatywę. W ostatnich minutach nieco odpuściliśmy i od razu Jagiellonia miała trzy sytuacje do strzelenia gola - powiedział Francesco Farioli, szkoleniowiec Ajaxu.
rafal.zuk@bialystokonline.pl