Jagiellończykom motywacji nie brakowało
W niedzielę (1.10) Jaga pierwszy raz od 2019 r. zdołała na własnym stadionie pokonać warszawską Legię. Żółto-Czerwoni świetnie zagrali zwłaszcza w pierwszej połowie, bo wtedy to Duma Podlasia wyglądała, jak zespół walczący o mistrzostwo Polski, a nie rywale.
- Gratulacje dla drużyny za to zwycięstwo. Mówiliśmy sobie, że wszystko jest możliwe. Duże podziękowania dla kibiców, bo fantastycznie wspierali nas przez cały mecz. Dziś jest moment na radość i bardziej emocjonalne podejście do tego spotkania. Na pewno wszyscy w Białymstoku na to długo czekali. Wiele rzeczy wykonaliśmy dobrze, trudno wskazać kilka elementów, bo było tego naprawdę dużo. Wygrać z tak grającą Legią to duży wyczyn. Wspominałem o klasie tego rywala przed spotkaniem i zdanie podtrzymuję - powiedział po efektownym triumfie Adrian Siemieniec, szkoleniowiec Jagiellonii.
Żółto-Czerwoni do domowej rywalizacji z Legią podeszli bardzo pobudzeni. W oczach piłkarzy widać było ogień i to przełożyło się na boiskowe wydarzenia. W pierwszej połowie gospodarze wręcz gryźli murawę, a warszawianie z tak dobrą dyspozycją białostoczan zupełnie nie mogli sobie poradzić.
- Pracujemy nad tym, żeby być zmotywowanym na każdego przeciwnika. Dzisiaj to nie był jedyny mecz, kiedy byliśmy zmotywowani. Cieszę się, że jesteśmy w stanie to utrzymać. To nie jest łatwa sprawa, by na taki poziom motywacji wspinać się co tydzień, bo wymaga to dużego obciążenia fizycznego i psychicznego. Chcemy iść dalej do przodu i się rozwijać. Nie stawiamy sobie na razie górnolotnych celów. Skupiamy się na kolejnym spotkaniu w Krakowie. Potrzeba nam cierpliwości, konsekwencji, ale wszystko trzeba w życiu robić na 100%. Jeżeli na co dzień trenujemy na 100%, to dzisiaj jest taki czas, by na 100% się cieszyć - oznajmił trener białostoczan.
Grając z Legią, nie można wyłącznie atakować
Opiekun Żółto-Czerwonych na pomeczowej konferencji prasowej został zapytany m.in. o małą liczbę minut dla Aureliena Nguiamby.
- Dzisiaj największym bólem jest dla mnie to, że na boisku mogę wystawić tylko 11 piłkarzy na taki mecz. Muszę jednak jakieś decyzje podejmować i wiem, że zawsze będą zawodnicy, którzy będą rozczarowani, że grają mniej, ale w niego wierzę i wierzę, że jeszcze wiele razy nam pomoże - stwierdził Siemieniec.
Przed przerwą to Duma Podlasia groźniej napierała, ale po zmianie stron role się odwróciły. Co było tego przyczyną?
- Prowadziliśmy 2:0 po bardzo intensywnej pierwszej połowie z drużyną, która do tej pory nie przegrała meczu w lidze, jest rewelacją rozgrywek, robi furorę w Lidze Konferencji, gdzie wygrała z najbogatszą drużyną Ligi Konferencji. Z drużyną, która w następnej kolejce Premier League ograła rewelację tych rozgrywek 6:1. No więc tak, cofnęliśmy się w drugiej połowie i broniliśmy rezultatu, bo to jest Legia. Jest to bardzo dobry zespół i zepchnął nas do defensywy. Zakładając scenariusz takiego spotkania, trzeba być świadomym, że nie jesteśmy dzisiaj w stanie przez 90 minut zmusić Legii do biegania za piłką. Po prostu taki był scenariusz, chwała chłopakom, że wybroniliśmy to, że byliśmy dobrze zorganizowani, bardzo zdeterminowani i cała drużyna zapracowała na to, by zwyciężyć to starcie - powiedział trener Jagiellonii.
Niedzielny hit skomentował również szkoleniowiec gości.
- Gratulacje dla Jagiellonii. Nie przegraliśmy od dawna, to nasza pierwsza ligowa porażka. O wyniku zadecydowała pierwsza połowa, kiedy straciliśmy dwie łatwe bramki. Musimy to zaakceptować, ale nie jesteśmy zadowoleni. Zainwestowaliśmy wiele w to spotkanie, szczególnie po przerwie. Graliśmy do końca, Jagiellonia jednak bardzo dobrze broniła, była zwarta. Podsumowując, jest to zasłużone zwycięstwo drużyny gospodarzy - oznajmił Kosta Runjaić, trener Legii.
rafal.zuk@bialystokonline.pl