- Studniówka jest dla mnie czymś wyjątkowym – mówi maturzysta SLO STO, Maciej Rzemek. Taki bal zdarza się tylko raz w życiu. Starałem się do niego dobrze przygotować. Swój garnitur kupiłem jeszcze przed nowym rokiem i uczyłem się poloneza - dodał.
Uczniowie liceum przy ul. Fabrycznej bawili w restauracji Lipcowy Ogród. Tradycyjnie zabawę rozpoczęto polonezem w wykonaniu młodzieży, potem maturzyści zaprosili do "chodzonego" również dyrekcję, wychowawców i nauczycieli.
- Jako nauczyciele podziwiamy jak ci młodzi ludzie pięknie dorośli. Co więcej, widzimy ich w wyjątkowo eleganckim wydaniu - wyznała Ewa Drozdowska, dyrektor SLO STO.
Tegoroczne stroje różnią się od tych, które wcześniej pojawiały się na studniówkach. Obecnie najpopularniejsze są krótsze sukienki w stylu bardzo dziewczęcym, raczej w ciemnych kolorach.
- Dziewczęta dbają o dobry, niezbyt agresywny makijaż i dobrą fryzurę. Bywa, że nie poznajemy własnych uczennic, które nagle widzimy jako kobiety. Oczywiście panowie prezentują się w garniturach, w większości ciemnych. Ekstrawaganckie stroje pojawiają się bardzo rzadko – dodaje Ewa Drozdowska.
Wydaje się, że uczniowie sami chętnie podporządkowali się tradycji eleganckiego spotkania w wyjątkowym składzie, wychodząc z założenia, że studniówka to szczególny bal i warto go celebrować. Ale studniówka ma też inne walory.
- Cieszy mnie fakt, że za nieco ponad sto dni w końcu będę mógł przestać zamartwiać się wzorami, funkcjami i stałymi - mówi Piotr Cichocki. - Już nie mogę doczekać się najdłuższych wakacji w życiu, podczas których zamierzam żeglować oraz czytać powieści szpiegowskie.
magda.g@bialystokonline.pl