W Operze i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku trwają przygotowania do premiery "Turandot" - słynnej opery Giacoma Pucciniego w reżyserii Marka Weissa-Grzesińskiego, pod kierownictwem muzycznym Grzegorza Berniaka i w scenografii Pawła Dobrzyckiego.
Orkiestra, Chór i Chór Dziecięcy OiFP oraz Biały Teatr Tańca Izadory Weiss towarzyszyć będą plejadzie gwiazd polskiej sceny operowej: Wioletcie Chodowicz i Ewie Vesin - w roli Turandot, Rafałowi Bartmińskiemu i Tomaszowi Kukowi - Kalafowi, Marcelinie Beucher i Katarzynie Trylnik - Liù, Remigiuszowi Łukomskiemu i Grzegorzowi Szostakowi - Timurowi.
Opera bez snobizmu
- To będzie sensacyjna realizacja - zapowiada Marek Weiss. - Po raz pierwszy w Polsce "Turandot" Giacoma Pucciniego będzie wystawiona wyłącznie w wersji kompozytora. Realizujemy wersję Pucciniego bez słynnego duetu dopisanego po śmierci - niefortunnego i odbiegającego od oryginału.
Kompozytor zmarł 29 listopada 1924 roku, mając 66 lat. Ostatnią sceną, jaką napisał w "Turandot", była scena śmierci Liù. Finał, według szkiców Pucciniego, dopisał Franco Alfano. Podczas prapremiery w mediolańskiej La Scali, 25 kwietnia 1926 roku, nie wykonano go. Po scenie śmierci Liù przerwano spektakl. Dyrygujący Arturo Toscanini odwrócił się do publiczności i oznajmił: "Tutaj kończy się dzieło, niedokończone przez mistrza z powodu jego śmierci". Całość przedstawiono następnego dnia i taka wersja opery weszła do kanonu wykonań. Kanonu, z którym teraz zrywa Marek Weiss.
Dlaczego zdecydował się na takie rozwiązanie? Reżyser tłumaczy, że inscenizacje z dopisaną arią utrwaliły się.
- Nie znoszę snobizmu operowego, tego całego blichtru, który przytłacza to, co w operze jest najważniejsze. Czasem trzeba powiedzieć snobom nie wtrącajcie się i pokazać partyturę jak ją napisał Puccini. To śmierć Turandot jest prawdziwym finałem tego dzieła. Dzięki temu ta opera może doprowadzić widzów do wzruszenia, swoistego katharsis - mówi Marek Weiss-Grzesiński.
Sprawujący kierownictwo muzyczne Grzegorz Berniak dodaje: - Większość teatrów operowych nie wie, co zrobić z tym dopisanym fragmentem, jak to zagrać. Puccini zlecił dokończenie opery przyjacielowi. Ten wbrew jego woli przekazał prace komuś innemu. Postanowiliśmy uniknąć finału III aktu. Jestem dumny, że udało nam się zorganizować obsadę artystów z najwyższej półki. Muzyka w tej operze jest bardzo skomplikowana, wielopoziomowa, z mnóstwem chórów zascenicznych. Partytura została napisana dosyć "grubo". Walczymy, by zejść z tej dynamiki i pograć też kameralnym składem.
Turandot w dwóch osobach
Postać Turandot w białostockiej inscenizacji grać będą dwie osoby: kobieta i dziecko. Obie jednocześnie zobaczymy na scenie. W roli księżniczki: Amelia Gabrylewska i Hanna Karetko.
- Mała dziewczynka, księżniczka, która jest pozornie najokrutniejsza ze wszystkich, jest też osobą najbardziej skrzywdzoną - mówi Weiss. - Bo każdy człowiek okrutny nie jest okrutny sam z siebie, nie ma w genach czegoś takiego jak wrodzone okrucieństwo. Okrucieństwo i zło są zawsze wynikiem jakiejś krzywdy, najczęściej z dzieciństwa, którą próbujemy później rekompensować, odtruć się w ciągu swojego życia. Ten rodzaj gry, który uprawia z mężczyznami, którzy jej zagrażają i którzy są dla niej napastnikami, to obrona przed losem, który zmusza kobiety do podporządkowania się mężczyźnie i zostania jego własnością. Urządza im istną drogę krzyżową, zmusza do odpowiedzi na zagadki i potem uśmierca, żeby pozbyć się zagrożenia. Tutaj pokazałem ją w podwójnej postaci, z podzieleniem na niewinną, małą dziewczynkę i kobietę, która już jest świadoma swojego losu i swojego działania.
Wioletta Chodowicz wyznaje: - To odpowiedni moment w moim życiu zawodowym, by zaśpiewać rolę Turandot. Najtrudniejsze jest zaśpiewanie właśnie tego, co napisał Puccini. Ta rola polega na zagraniu relacji. Z Małą Turandot jesteśmy jak drzewo i huba - zawsze razem.
Grająca Małą Turandot Hanna Karetko dodaje: - To postać trudna do zrozumienia. Stać ją na takie zachowanie, którego nie da się przewidzieć. Ma żal do kogoś, a mści się na innych osobach.
Aria, która jest hitem
Marcelina Beucher wciela się w rolę Liù. Nie ukrywa, że dla niej to partia marzenie.
- Lubię umierać - przyznaje ze śmiechem, nawiązując do swojej roli w "Cyganerii" [zagrała tam Mimi - przyp. red.]. - Ta miłość jest inna niż w "Cyganerii", jest bezgraniczna. Liù to niewolnica tkwiąca w pewnym systemie. Muzyka Pucciniego jest niesamowita, wciągająca, trochę filmowa.
Z kolei Tomasz Kuk w roli Kalafa wykona jedną z najbardziej znanych operowych arii - "Nessun dorma".
- Śpiewali ją wykonawcy disco polo, śpiewał Al Bano i oczywiście Pavarotti. Ta aria weszła do muzyki popularnej. Wbrew pozorom zaśpiewanie takiego hitu jest trudne, choć technicznie dla tenora poruszającego się w pewnej skali oczywiście wykonalne.
Marek Weiss jest także pod wrażeniem poziomu Chóru Opery i Filharmonii Podlaskiej.
- Macie najlepszy chór operowy, nie tylko w Polsce - przyznaje.
Kierownik Chóru Violetta Bielecka wyjaśnia, że produkcja zawiera obszerne sceny chóralne. Chór często ulega emocjom. Ma za zadanie przekazać różne stany emocjonalne bohaterów.
Gilotyna ma 7 metrów
Opowieść toczy się w scenerii piekła współczesności wykreowanej przez Pawła Dobrzyckiego, scenografa.
- Będą to potężne segmenty, które tworzą swoistą muszlę koncertową dla artystów - mówi Damian Tanajewski, dyrektor Opery i Filharmonii Podlaskiej. - Na scenie stanie 7-metrowej wysokości gilotyna.
Za kostiumy i choreografię odpowiada Izadora Weiss. Stroje będą nieco uwspółcześnione.
- To jest rodzaj wiersza, opowieść poetycka. Nie dzieje się w Chinach, ale w symbolicznym świecie tu i teraz, gdzie kostiumy i choreografia mają znaczenie symboliczne - wyjaśnia reżyser.
Z kolei w choreografii dużą rolę odegra Biały Teatr Tańca Izadory Weiss. Jak tłumaczy Marek Weiss, tworzy go 10-osobowy zespół artystów z całego świata, którzy tańczą brawurowe choreografie opowiadające wstrząsające historie ludzkie.
Premiera "Turandot" rozpocznie się o godz. 19.00 na dużej scenie Opery i Filharmonii Podlaskiej. Portal BiałystokOnline patronuje wydarzeniu.
Szczegóły: Premiera "Turandot" Giacoma Pucciniego
anna.d@bialystokonline.pl