Czystsze powietrze, większa wchłanialność wód opadowych, ochrona przed nadmiernym stepowieniem terenów, poprawa bioróżnorodności, ale też poprawa wyglądu miasta – to tylko część zalet miejskich łąk kwietnych. Rozwiązanie to jest coraz popularniejsze w Polsce i stosują je już takie ośrodki jak Warszawa, Kraków czy Gdańsk. W tym roku łąki mają pojawić się też w Białymstoku.
- To zadanie jest dla nas absolutnie nowe – mówi prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. - Zapowiadałem to w moim programie wyborczym, ale to też wynika z rozmów z mieszkańcami. Podczas moich spotkań z nimi padały takie zdania, że ze względu na ekosystem, ze względu na pszczoły, ze względu na inne owady takie elementy, które mogą kwitnąć i dojrzewać, będą miały dobry wpływ.
Miasto wyznaczyło ponad 13 hektarów zieleńców w pasach drogowych i poza nimi, na których takie łąki mogłyby powstać. Cały ten teren nie zostanie jednak zagospodarowany w ciągu jednego roku. Według umowy rocznie ma powstawać 5-6,5 hektara łąk.
Miasto w słonecznikach
Zajmie się tym Fundacja "Łąka" z Warszawy, która podpisała z miastem 3-letnią umowę na realizację tego zadania wartą 1,6 mln zł. Kiedy będzie można zobaczyć już ukwiecone łąki?
- Łąki zaczynamy wykonywać za pomocą sprzętu ogrodniczego. Przez pierwszy miesiąc będziemy obserwować przygotowane pole i przewróconą ziemię. Później wykiełkują nasiona, a po 6 tygodniach od wysiania rozpocznie się kwitnienie. Planujemy rozpocząć prace w kwietniu, więc w maju lub czerwcu powinno być kwitnienie, w zależności jakie będą tam rośliny, bo chcemy przetestować różne mieszkanki - mówi Marcin Podyma z Fundacji "Łąka".
40% ma być obsiane jednorocznymi kwiatami, 30% jednorocznymi bylinami, a po 10% będą stanowić pola z łanami zbóż, rzepakiem i czymś całkowicie innowacyjnym, czyli słonecznikami. Co ciekawe, przedstawiciele firmy, gdy dojdzie do momentu koszenia, chcą przynajmniej część łąk wykosić za pomocą tradycyjnych, ręcznych kos. Będzie to robione maksymalnie raz lub dwa razy w roku.
- Mamy specjalną ekipę, która kosi kosami. Siła mięśni zamiast siły silników spalinowych. Może nie uda się to we wszystkich miejscach, ponieważ chcemy też zastosować takie małe kombajny, które będą zbierały zboże, które można zastosować do dokarmiania ptaków w zimie - tłumaczy przedstawiciel wykonawcy.
Ma to też służyć ochronie środowiska, bo jak się okazuje, np. w Stanach Zjednoczonych 10% zanieczyszczeń powietrza pochodzi ze sprzętu do koszenia.
Coś innego niż trawnik
Trzeba pamiętać, że łąka kwietna, nawet stworzona specjalnie, nie przypomina trawnika sprzed bloku. Jeśli więc na wiosnę zobaczymy coś, co w pierwszym odruchu może nam się wydawać nieskoszonym trawnikiem, to właśnie w tym miejscu mamy do czynienia z kwietną łąką i nie należy psioczyć na miejskie służby.
- Łąka ma swoje najlepsze okresy, ma też takie, w których należy ją już skosić. To jest naturalny cykl. To nie jest trawnik, który przez cały rok wygląda tak samo - uprzedza Marcin Podyma.
W tym roku łąki powinniśmy zobaczyć w pasie zieleni na al. Solidarności, w rejonie skrzyżowania ulic Piastowskiej i Branickiego, przy al. Jana Pawła II (pomiędzy ul. Bacieczki a Lidlem) oraz przy ulicach Cedrowej, Poleskiej oraz Włókienniczej.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl