Wszystko zaczęło się właśnie w stolicy Podlasia
W Białymstoku 12 listopada 1987 roku urodziła się Magda, pierwsze dziecko w Polsce po pozaustrojowym zapłodnieniu.
- Białystok jest kolebką in vitro - rozpoczął Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku. - W tej chwili nie mamy żadnego programu ani miejskiego, ani ogólnopolskiego. Taki ogólnopolski był, ale został zlikwidowany. Jeżeli chodzi o miasto, programu nie ma, dlatego że zrobiłem research i nie mamy większości, jeżeli chodzi o radę miasta. Nie jesteśmy w stanie tego projektu przegłosować - dodał.
Wg badań w Polsce nawet 1,5 mln par boryka się z problem zajścia w ciążę. Jak podkreślił prezydent, drugą sprawą jest starzenie się społeczeństwa i spadająca liczba urodzeń.
- Rok ubiegły był szczególny, ponieważ ubyło ponad 200 tys. Polaków. Najwięcej, po okresie wojennym, ludzi zmarło, bo ponad 500 tys. zł i najmniej się urodziło, nieco ponad 300 tys. W roku 1983 r., czyli w czasie wyżu demograficznego urodziło się ponad 700 tys. dzieci. To po prostu napawa nas ogromnym zmartwieniem z wielu względów - powiedział włodarz miasta.
Dlatego powstała ogólnopolska inicjatywa ustawodawcza "TAK dla in vitro", dzięki której pary mogłyby dostać dofinansowanie na pozaustrojowe zapłodnienie.
- Chcę głośno mówić o tym, jak ważne jest przywrócenie na poziomie rządowym leczenia niepłodności metodą in vitro, a przede wszystkim przywrócenia refundacji. My mamy wybitne ośrodki medyczne, mamy świetnych lekarzy, skuteczność tej metody w Polsce jest na bardzo wysokim poziomie, porównując do innych krajów Europy, i nie tylko. Jedyne czego nam brakuje to finansowania dla polskich rodzin, które było i zostało w 2013 r. zabrane - mówiła Małgorzata Rozenek-Majdan, założycielka i prezeska Fundacji MRM.
TAK dla in vitro
Agnieszka Pomaska, posłanka na Sejm RP i przewodnicząca Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "TAK dla in vitro" przekazała, że w ubiegłym tygodniu w Sejmie został zaprezentowany raport w Sejmie, z którego wynika, że Polska w Europie jest trzecia od końca, jeśli chodzi o dostęp do leczenia niepłodności.
- Za nami jest tylko Armenia i Albania. To bardzo wstydliwy raport dla Polski i temu też służą wszystkie projekty, które mają na celu wspieranie dzietności. My jesteśmy za tym, aby każdy miał prawo do tego szczęścia i miał do tego dostęp - podkreśliła posłanka.
- Niestety wiele par w Polsce stara się o dzieci, a przez rząd PiS-u tych dzieci mieć nie może. W latach rządu Platformy Obywatelskiej ten program był finansowany i rodziny bez problemu mogły skorzystać z tego dofinansowania. Gdy przyszedł rząd PiS-u dofinansowanie zakończył. Widzimy, jak to się skończyło. Przyrost naturalny jest 200 tys. na minusie. Sytuacja jest naprawdę poważna, a niestety pan Morawiecki czy Kaczyński nie robi z tego nic - stwierdził Krzysztof Truskolaski, poseł na Sejm RP (klub Koalicji Obywatelskiej).
Dodał, że politycy PiS-u głośno mówią o tym, że chcą, aby w Polsce rodziło się jak najwięcej dzieci, a rodzina była coraz większa. Jednak zdaniem posła, rząd nic nie robi, aby temu dopomóc.
- Będziemy mogli wyjść i zbierać poparcie pod listami pod ustawą, która złożona została u marszałek Sejmu. Niestety musimy to robić jako obywatele. Rząd nas opuścił, więc my jako obywatele bierzemy sprawy w swoje ręce - dodał poseł.
W ciągu najbliższych tygodni w całej Polsce rozpocznie się zbiórka podpisów, o czym poinformujemy.
Czy pilotażowy program in vitro przejdzie w Białymstoku?
W Białymstoku z propozycją pilotażowego programu in vitro wyszła radna miejska (klub Koalicji Obywatelskiej), która taki program zgłosiła do tegorocznej edycji Budżetu Obywatelskiego. Więcej o tym: przeczytasz tutaj.
- To, że trzeba przywrócić projekt krajowy jest oczywiście konieczne, a programy samorządowe powinny być swojego rodzaju wsparciem dla programu krajowego, ponieważ potrzeby są bardzo duże - oznajmiła Jowita Chudzik, autorka pilotażowego białostockiego programu in-vitro. - Wielokrotnie podkreślałam, że jest to program pilotażowy i chciałabym, aby w przyszłych latach w Białymstoku był pełnowymiarowy program samorządowy, z którego skorzystać mogło co najmniej 100 par - zaznaczyła radna.
- Mam nadzieję, że mieszkańcy Białegostoku okażą swoje poparcie i zrozumienie oraz solidarność ze swoimi sąsiadami i wyrażą zgodę dla tego obywatelskiego projektu - powiedziała Małgorzata Rozenek-Majdan. - Smutne jest to, że rzeczy, które powinny być na szczeblu rządowym, musimy realizować na szczeblu samorządowym. W obecnej sytuacji politycznej, polskie rodziny, których jest ponad 1,5 mln zostały zostawione same sobie i nie mają wsparcia, które im się należy - dodała.
Wyników budżetu obywatelskiego wciąż jeszcze nie znamy, ale na pewno zostaną przedstawione do 31 października.
- W tym roku mamy bardzo dużo głosów, które są wciąż liczone. Tym bardziej, że bardzo dużo głosów jest papierowych, a dodatkowo wiele osób chciało się upewnić, że jego głos wpłynie na pewno więc oddali głosy i papierowo i elektronicznie. Mamy system, który musi te głosy eliminować. Trzeba też je sprawdzić, a to bardzo trudna praca - podkreślił prezydent Truskolaski.
malwina.witkowska@bialystokonline.pl