Na początku maja Komisja Europejska przedstawiła projekt unijnego budżetu na lata 2021-2027. Ogólnie jest on większy niż ten uchwalony na obecną perspektywę, zakłada jednak pewne cięcia – dotyczące polityki spójności i obszaru rolnictwa. W obu zaplanowano zmniejszenie środków o ok. 5% w porównaniu do poprzedniej perspektywy. Nie wiadomo jeszcze ile dokładnie przypadłoby na polskie rolnictwo, ale można się spodziewać, że mniej niż 31 mld euro, które były przypisane w obecnym budżecie.
Nie dajmy się oszukać
Te warunki nie spodobały się przedstawicielom Kukiz'15, którzy uważają, że od początku naszego członkostwa w UE, pieniądze przekazywane na polskie rolnictwo są zdecydowanie za małe.
- Nie dajmy się po raz kolejny oszukać, bo kolejna 7-latka będzie dla nas porażką. My wszyscy jako konsumenci powinniśmy być zaangażowani, bo będzie nas to dotyczyło. Polska żywność jest bardzo dobrze odbierana w krajach unii, polskie sklepy cieszą się zaufaniem, w Polsce w sklepach powstają specjalne strefy z polskimi produktami – mówi Wanda Jankowska, wiceprzewodnicząca Kukiz'15 w województwie podlaskim.
Przedstawiciele Kukiz'15 zwracają uwagę na bierność polskiego rządu, który nie próbuje w żaden sposób przeciwstawić się zmianom niekorzystnym dla rolników i przypominają, że w obecnym budżecie krajowym środki przeznaczone na rolnictwo są najniższe od 1989 roku, mimo że unijny komisarz ds. rolnictwa i rozwoju wsi zapowiadał, że to rządy w większym stopniu będą musiały przejąć rolę za wspieranie rolników.
Choćby veto
Podczas konwencji krajowej Kukiz'15 przedstawiony został Obywatelski Program Rolny, który zawiera 4 założenia, które polski powinien forsować w negocjacjach z Brukselą:
- 32,6 mld euro przeznaczone na polskie rolnictwo (poziom z perspektywy unijnej 2006-2013);
- dopłaty bezpośrednie do hektara na równym poziomie, co w innych krajach o podobnym potencjalnym rolniczym – czyli np. we Włoszech. Obecnie, dopłaty dla polskich rolników to ok. 86% unijnej średniej;
- zapewnienie większego poziomu dozwolonej pomocy krajowej z budżetu państwa;
- zwiększenie pułapu pomocy de minimis, czyli puli środków, którymi Komisja Europejska może wesprzeć Polskę w razie nadspodziewanych okoliczności – np. klęsk żywiołowych.
Według przedstawicieli stowarzyszenia, gdyby nie udało się wynegocjować wspomnianych warunków, rząd powinien posunąć się do drastycznych środków, jakim byłby zawetowania ustawy budżetowej na forum Rady Europy, gdzie decyzja musi zostać podjęta jednomyślnie. Gdyby zdecydowano się na taki ruch, zablokowałoby to podział środków dla wszystkich państw wspólnoty.
- Jeśli nie będzie tych ram finansowych odpowiednich dla polskiego rolnictwa, wzywamy Polski rząd do użycia prawa veta w negocjacjach, chyba że polskiemu rządowi nie zależy na polskich rolnikach – mówi Krzysztof Tołwiński z Kukiz'15.
Kiedy potrzebni są rolnicy?
Przypomina, że w 2015 roku, w czasie kampanii wyborczej obecny minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel zapowiadał walkę o bardziej sprawiedliwe traktowanie polskich rolników przez Unię Europejską, jednak na razie nie zabrał głosu ws. najnowszej propozycji.
- Jak widać, dla polityków, polski rolnik jest potrzebny raz na 4 lata, przed wyborami – zauważa Tołwiński i dodaje: - Kiedyś było hasło Nicea albo śmierć, teraz należałoby powiedzieć rolnictwo albo śmierć.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl