Miłe złego początki
W 31. kolejce PKO BP Ekstraklasy Górnik Zabrze dostał lanie od Cracovii (0:5), Lech Poznań przegrał z Ruchem Chorzów (1:2), ale swój mecz zwyciężył Śląsk Wrocław (2:1 z ŁKS-em Łódź), dlatego Jagiellonia, by nie pozwolić na to, aby zespół z drugiego miejsca w tabeli zbliżył się do niej na dystans jednego meczu, musiała ze Stalą zdobyć przynajmniej punkt.
Początek rozgrywanego w Mielcu starcia nie przyniósł klarownych sytuacji. Wprawdzie gra toczyła się w dosyć szybkim tempie, ale na pierwszą groźniejszą akcję trzeba było poczekać do 12. minuty. Wtedy to prawym skrzydłem urwał się Dominik Marczuk, który następnie zagrał piłkę na środek pola karnego. Po małym zamieszaniu dobrą okazję strzelecką miał Afimico Pululu, lecz próba 25-latka została zablokowana, ale za moment futbolówka spadła pod nogi Nene, który z 10. metra nie miał problemów z zapakowaniem piłki do siatki. Portugalczyk przymierzył pod poprzeczkę i Jaga prowadziła w Mielcu 1:0. Po chwili mogło być już 2:0 dla białostoczan, bo po zagraniu Marczuka pięknie bez przyjęcia z okolic 15. metra uderzył Jesus Imaz, jednak gol tym razem nie padł, gdyż gospodarzy uratowała poprzeczka.
W kolejnej fazie spotkania nadal przewagę miała Duma Podlasia. Najpierw płaski strzał, niestety w środek bramki, oddał Dominik Marczuk, potem w niezłej sytuacji niepotrzebnie futbolówkę przepuścił Jesus Imaz, który ewidentnie mógł pokusić się o uderzenie, po czym do główki na 5. metrze omal nie doszedł Afimico Pululu. Trzeba jednak zaznaczyć, że i Stal w końcu odpowiedziała. W 35. minucie bliski gola samobójczego był Skrzypczak, który obił słupek, a kilkadziesiąt sekund później ekipa z Mielca przycisnęła po raz drugi i tym razem wszystko skończyło się bramką. Do remisu 1:1 strzałem głową doprowadził Ilya Shkurin.
Przed przerwą Żółto-Czerwoni jeszcze tylko raz potrafili konkretnie zaatakować. Miało to miejsce wtedy, kiedy to z dystansu ładnie przymierzył Nene. Niestety Portugalczyk odrobinę się pomylił, dlatego podopieczni Adriana Siemieńca nie mogli schodzić do szatni z uśmiechami na twarzach.
Szok i niedowierzanie
Po zmianie stron Jagiellonia natychmiast powinna wyjść na prowadzenie, bo po zagraniu Nene w wyśmienitej sytuacji znalazł się Marczuk, ale młodzieżowiec Dumy Podlasia fatalnie przestrzelił, po czym przenieśliśmy się pod drugie pole karne, a tam Stal była zdecydowanie konkretniejsza. Po dośrodkowaniu z prawej strony boiska najwyżej do główki wyskoczył Mateusz Matras i Jaga znalazła się w naprawdę trudnym położeniu, bo mimo dobrego początku spotkania po 48 minutach rywalizacji ekipa z Białegostoku przegrywała w Mielcu 1:2.
Niestety po chwili było jeszcze gorzej. Łukasz Gerstenstein posłał bowiem potężną bombę z ostrego kąta, a między słupkami z problemami interweniował Zlatan Alomerović. Po strzale pomocnika Stali kibice gospodarzy unieśli ręce w geście radości, sugerując tym samym, że futbolówka całym obwodem przekroczyła linię bramkową i mieli oni rację. Po analizie VAR sędziowie orzekli, że w tej sytuacji padł gol i Żółto-Czerwoni od 54. minuty mieli do odrobienia aż dwie bramki straty.
Gra Jagiellonii po dwóch solidnych ciosach ewidentnie się rozsypała, o czym świadczy fakt, że w natarciu wciąż byli piłkarze z Mielca, którzy… powinni wygrywać 4:1. Powinni, ale nie wygrywali, bo po tym, jak do uderzenia z dystansu doszedł Piotr Wlazło, futbolówka zatrzymała się na poprzeczce.
Żółto-Czerwoni w końcu zastopowali napór gospodarzy, lecz w ataku wciąż byli bezradni. Na szczęście w 75. minucie impuls do ataku dał Pululu, który na 5. metrze uprzedził jednego z rywali i od tej chwili białostoczanie przegrywali już tylko 2:3. Duma Podlasia na doprowadzenie do remisu miała cały kwadrans, ale Stal broniła się bardzo dzielnie i zmiany rezultatu nie uświadczyliśmy. Piłkę po strzale Nene Kochalski sparował na rzut rożny, a za moment golkiper Stali był też lepszy od Skrzypczaka. Defensor Dumy Podlasia zmarnował idealną, stuprocentową okazję, która kibicom Jagiellonii będzie śnić się tak, jak "setka" Marczuka z poprzedniej kolejki. Gdyby Żółto-Czerwoni byli w kluczowych momentach konkretniejsi, za chwilę świętowaliby pierwsze w historii klubu mistrzostwo Polski, a tak jest nerwowo, bo przewaga nad Śląskiem liczy już tylko dwa punkty.
Stal Mielec - Jagiellonia Białystok 3:2 (1:1)
Bramki: Ilja Szkurin 35, Mateusz Matras 48, Łukasz Gerstenstein 54 - Nene 12, Afimico Pululu 75
Stal Mielec: Mateusz Kochalski - Łukasz Gerstenstein (90' Alvis Jaunzems), Marco Ehmann, Mateusz Matras, Maksymilian Pingot, Krzysztof Wołkowicz - Maciej Domański, Matthew Guillaumier, Piotr Wlazło, Koki Hinokio (82' Ion Gheorghe) - Ilja Szkurin (82' Kai Meriluoto)
Jagiellonia Białystok: Zlatan Alomerović - Michal Sacek, Mateusz Skrzypczak, Adrian Dieguez, Bartłomiej Wdowik - Dominik Marczuk (89' Tomasz Kupisz), Jarosław Kubicki (66' Aurelien Nguiamba), Nene (89' Kaan Caliskaner), Jesus Imaz, Kristoffer Hansen (78' Jakub Lewicki) - Afimico Pululu
Żółte kartki: Mateusz Skrzypczak i Aurelien Nguiamba (Jagiellonia Białystok).
rafal.zuk@bialystokonline.pl