Celem raportu, który powstał w wyniku prac interdyscyplinarnego zespołu pod kierunkiem ministra Michała Boniego, szefa zespołu doradców strategicznych premiera, jest przekazanie zebranej wiedzy na temat młodej generacji w wielu wymiarach jej funkcjonowania; ma on być również impulsem do debaty na temat sytuacji młodych ludzi w Polsce. Jego autorką jest prof. Krystyna Szafraniec z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
"Zadaliśmy sobie pytanie, jakie siły rozwojowe są w naszym kraju potrzebne, jakie są i jakie należy wydobyć, by te cele i zamiary, jakie sobie stawiamy w perspektywie co najmniej jednej generacji osiągnąć. W oczywisty sposób uznaliśmy, że potrzebujemy więcej wiedzieć na temat młodego pokolenia, drugiego wyżu demograficznego w powojennej Polsce" - powiedział Boni.
Natomiast zdaniem prof. Krystyna Szafraniec z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, "Dzisiejsza młodzież to nie jest pokolenie, które chce zmienić świat, to raczej pokolenie, które chce się w nim zaadaptować i w nim realizować swoje cele i aspiracje". Szafraniec podkreśliła, że jest to pokolenie, które może stać się współkreatorem nowej rzeczywistości. Dodała, że młodzież jest "bardzo zachłanna na życie", co jednak nie znaczy że jest roszczeniowa.
Jeden z celów publikacji został osiągnięty błyskawicznie. Raport został szeroko skomentowany przez felietonistów, publicystów i blogerów. Na jego temat, w imieniu "straconego pokolenia" w formie publicznego listu wypowiedzieli się studenci i studentki Demokratycznego Stowarzyszenia Studentów.
"Ponad 20% z nas nie ma pracy, 30% pracuje, ale nie ma żadnych praw, bo to "praca śmieciowa". Nie mamy prawa do urlopu i wynagrodzenia za nadgodziny. Nie mamy prawa do stabilności i bezpieczeństwa. Ci z nas, którzy mają umowę o pracę, też nie mają lekko. Pensja starcza jedynie na zaspokojenie podstawowych potrzeb, a zdarza się, że i na to brakuje, wtedy pozostaje liczyć na pomoc rodziców. A co zrobić, kiedy i rodzice nie mają? Wielu z nas decyduje się na emigrację. Wyjeżdżamy do miejsc, gdzie państwo jest w stanie zapewnić w miarę przyzwoitą płacę pozwalającą na samodzielne utrzymanie i w miarę normalne życie. Często pracujemy poniżej kwalifikacji lub nie jesteśmy odpowiednio wynagradzani za swoją pracę. Nie możemy sobie pozwolić na własne mieszkanie czy oszczędności na nieoczekiwane wydatki. Nie mamy perspektyw, jakie mieli jeszcze nasi rodzice. Zresztą, dzisiaj im też nie jest łatwo. Polska faktycznie jest zieloną wyspą... jeżeli mowa o nierównościach społecznych. Należymy tutaj do niechlubnej europejskiej czołówki. Rozwarstwienie społeczne jest ogromne. Są ludzie, którzy mają bardzo dużo i są ludzie, którzy nie mają niczego albo prawie niczego. Tymi drugimi jesteśmy my".
W związku z tym, członkowie DZS postulują m.in. o zwiększenie podatków dla najbogatszych, tworzenie nowych miejsc pracy przez państwo, podniesienie płacy minimalnej do poziomu co najmniej 68 % przeciętnego wynagrodzenia, wprowadzenie ustawowego zakazu bezpłatnych praktyk i staży oraz obowiązkowej odpłatności za staże w wysokości co najmniej płacy minimalnej czy wprowadzenie bezpłatnej edukacji na wszystkich etapach nauki. Studia dzienne, zaoczne i wieczorowe powinny być bezpłatne.
List do premiera, studenci kończą słowami: "Czujemy, że dzisiaj rodzi się w nas bunt i chcemy go konstruktywnie wykorzystać. Występujemy w imieniu swoim oraz wszystkich tych, którzy chcieliby, żebyśmy występowali także w ich sprawie. Równość i solidarność to nie puste hasła. To rzeczywistość, o którą będziemy walczyć".