Braki kadrowe z powodu licznych zachorowań na COVID-19, niezrozumiała decyzja arbitra o drugiej żółtej kartce dla Błażeja Augustyna i w końcu bramka na konto rywali w ostatnich sekundach pojedynku po centrostrzale. Jagiellonię dopadł w sobotę (27.02) ogromny pech i choć Żółto-Czerwoni, będąc w trudnej sytuacji, mieli swoje okazje, by zdobyć gola i pokonać przeciwnika, to jednak sztuka ta ekipie z północno-wschodniej Polski się nie udała.
- Na wstępie chciałbym podziękować członkom sztabu szkoleniowego drugiego zespołu Jagiellonii Białystok, którzy wsparli nas w trudnym momencie, zarówno w meczu, jak i podczas treningów. Czerwona kartka na pewno zmieniła oblicze tego spotkania, a czy była słuszna, to już druga sprawa. Troszeczkę źle weszliśmy w pierwsze minuty tej rywalizacji. To Piast był stroną dominującą, mieliśmy mnóstwo prostych strat, którymi napędzaliśmy przeciwnika. Potem jednak wypracowaliśmy dwie doskonałe sytuacje i gdybyśmy je wykorzystali, prawdopodobnie mecz ułożyłby się inaczej - powiedział po starciu z Piastem Rafał Grzyb, który zastępował w roli pierwszego trenera Bogdana Zająca.
38-latek po bolesnej porażce widzi jednak również pozytywy. Chodzi tu o postawę drużyny, która mimo przeciwności losu wykazała się dużą wolą walki.
- Jestem dumny z chłopaków, którzy w tych trudnych momentach wokół zespołu i klubu, a chodzi nie tylko o kwestie zdrowotne, ale także boiskowe, walczyli do końca. W momencie, gdy każdy wyczekiwał ostatniego gwizdka, straciliśmy bramkę. Takie gole traci się raz w życiu, więc mam nadzieję, że podobnych w przyszłości już nie stracimy - dodał Rafał Grzyb.
W następnej kolejce Duma Podlasia zagra na wyjeździe z Zagłębiem Lubin. Wygląda na to, że podczas tego starcia sytuacja kadrowa białostoczan wcale nie będzie lepsza. Koronawirus tak szybko nie odpuszcza, a ponadto, łapiąc kolejne kartki, z gry w zbliżającym się meczu zostali wyeliminowani Błażej Augustyn oraz Taras Romanczuk.
rafal.zuk@bialystokonline.pl