Sobotni mecz będzie 18. finałem rozgrywek futbolu amerykańskiego w Polsce. Wszystko zaczęło się w 2006 r., kiedy to oficjalnie zainaugurowano zmagania w naszym kraju. Rozgrywany w stolicy kraju finał wygrali wówczas Warsaw Eagles i zostali pierwszymi, oficjalnymi mistrzami Polski. Od tego czasu starcia finałowe odwiedzały różne miasta i zawsze przyciągały sporą grupę kibiców. O mistrzostwo kraju walczono w: Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu, Będzinie, Białymstoku, Gdyni, Łodzi czy Ząbkach.
Najwięcej razy, bo aż 4, w wielkim finale triumfowali Panthers Wrocław, ale i Lowlanders znają smak mistrzowskiego tytułu. Białostoczanie zwyciężali ligowe rozgrywki w latach 2018 i 2022 i teraz znów staną przed szansą zgarnięcia końcowego triumfu. Jeżeli drużynie z północno-wschodniej części kraju uda się pokonać Silesię Rebels Katowice, dla której będzie to pierwszy finał w historii klubu, to Lowlanders zrównają się liczbą mistrzowskich tytułów z Seahawks Gdynia (2012, 2014, 2015) i Warsaw Eagles (2006, 2008, 2019 mistrz Topligi).
- U nas na tablicy jest 0:0. Finał robi wrażenie, bo to gra o mistrzostwo Polski i oczywiście czujemy powagę tego spotkania, natomiast w naszej drużynie jest niewielu zawodników, którzy jeszcze nie grali o złoto. Mamy "złotych" juniorów, mamy także seniorów, którzy wygrali w roku 2018, także presji specjalnie nie odczuwamy. Określiłbym to jako satysfakcja z dobrze wykonanej pracy i dobrze zrealizowanych celów przedsezonowych. Mamy doświadczenie, umiejętności, pokorę i znamy swoją wartość. Głowy są ostudzone i nie ma mowy o samozachwycie - mówi Piotr Morko, prezes Lowlanders Białystok.
Faworytem finałowego starcia - i to wyraźnym - są oczywiście białostoczanie, którzy fazę grupową zakończyli z bilansem 7 zwycięstw i 1 porażki, ale o tytule decyduje tylko jeden mecz, a to zawsze jest pewnego rodzaju niebezpieczeństwo.
- Rebels będą chcieli nas rozrzucać, to bardziej niż pewne. Oni dobrze wiedzą, kim w defensywie dysponujemy i będą chcieli atakować nasze dalsze strefy, może zainstalują jakieś screeny. Nie wiem, tak naprawdę ciężko tu prognozować, jak to będzie wyglądało, bo tak naprawdę jak im nie idzie, to Aiken bierze sprawy w swoje ręce czy nogi i zaczyna czarować. Znamy to, bo oglądamy ich taśmy, znamy taśmy Aikena z collegu, znamy trenera Kołka, z którym rywalizowaliśmy już naście razy. Na pewno coś specjalnego dla nas przygotuje, tego jestem więcej niż pewien. Jesteśmy naprawdę przygotowani, a to nie jest przecież Space Jam i nie będziemy grali z kosmitami. 45 facetów na 45 na jasnych zasadach - oznajmia Piotr Morko.
XVIII finał Polish Bowl rozegrany zostanie w sobotę o godz. 16.30 na stadionie warszawskiej Polonii. Mecz będzie można oglądać na oficjalnym kanale Polskiej Futbol Ligi na platformie YouTube.
rafal.zuk@bialystokonline.pl