Food sharing jest coraz mocniej rozpropagowaną na świecie formą pomocy potrzebującym. W szerzenie tej idei wpisuje się także Białystok, w którym już od jakiegoś czasu działa Jadłodzielnia, czyli punkt, gdzie można przynosić jedzenie, którego nie chcemy, żeby się zmarnowało i co ważniejsze, osoby potrzebujące mogą z niego skorzystać.
Teraz władze miasta dodatkowo chcą, żeby pojawili się ambasadorzy Jadłodzielni. Chodzi o ustawienie przygotowanych przez uząd mejski skrzynek w siedzibie firmy, w których pracownicy mogliby zostawić żywność. Następnie byłaby ona przekazywana do Jadłodzielni dzięki np. wyznaczeniu pracownika odpowiedzialnego za dostarczenie skrzynki. Takie skrzynki pojawią się również w budynkach magistratu: w Departamencie Obsługi Mieszkańców przy ul. Branickiego 3/5, przy ul. Słonimskiej 1 oraz przy ul. Składowej 11. Poza tym rozpocznie się kampania promocyjna. W przestrzeni miejskiej pojawią się plakaty, został też przygotowany spot, który będzie emitowany w mediach.
– Chcemy w ten sposób przeciwdziałać marnowaniu żywności, a jednocześnie pomagać potrzebującym – mówi prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. – Jest to obecnie bardzo poważny problem społeczny. Miliardy ludzi na świecie cierpią z niedożywienia, a tylko my, Polacy, marnujemy 9 mln ton jedzenia rocznie.
Białostocką Jadłodzielnią opiekuje się Fundacja Spe Salvi, która wygrała konkurs na prowadzenie punktu. Znajduje się on przy ul. Krakowskiej 1 i otwarty jest od poniedziałku do piątku w godz. 8.00-18.00, a w sobotę w godz. 9.00-14.00. Obowiązuje oczywiście regulamin, z którego wynika, jakie produkty mogą zostać do niego przyniesione. Chodzi przede wszystkim o żywność w trwałych, fabrycznych opakowaniach, nieprzeterminowaną. Każdy, kto ma na to ochotę, może przyjść i się tymi produktami poczęstować.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl