Konstytucja dla nauki, czyli reforma szkolnictwa wyższego, nad którą przez ostatnie dwa lata pracowało Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, pod koniec marca została przyjęta przez rząd. W ciągu najbliższych miesięcy powinna ona zostać zaakceptowana przez parlament. Wprowadza ona spore zmiany, które zdaniem wielu osób były potrzebne.
- Konstytucja dla nauki to oczekiwana reforma nauki polskiej. Niestety od lat ciągnie się ona w ogonie europejskiej i światowej nauki. Nawet jeśli chodzi o pozyskiwanie środków z grantów europejskich, to zajmujemy "chlubne" ostatnie miejsce. Ta chluba to wynik zaniedbań i takiego oszustwa edukacyjnego, które po 1989 roku, miało spowodować, że wyjdziemy z zacofania postkomunistycznego. Skończyło się na tym, że powstawały uczelnie, które miały przynosić zysk tym, którym udało się zasłużyć na tytuły naukowe, a o nauce niewielu wówczas myślało – mówi Jacek Żalek, poseł z Partii Porozumienie, której szefem jest minister szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin.
Reforma była konsultowana ze środowiskami akademickimi, które miały spory udział w jej tworzeniu. Wprowadza ona m.in. nowe ścieżki kariery akademickiej przeznaczone dla dydaktyków, którzy nie będą już musieli posiadać stopnia doktora habilitowanego, żeby ubiegać się o stanowisko profesora uczelni. Sam proces otrzymywania habilitacji będzie także ułatwiony dla badaczy, którzy uzyskują prestiżowe granty. Reforma zakłada również udogodnienia dla doktorantów, którzy mają dostawać stypendia, a także mieć możliwość wzięcia urlopu macierzyńskiego podczas robienia doktoratu.
- Wiemy jak zrobić dobrą naukę, ale potrzebujemy odpowiednich rozwiązań systemowych. Nikt nie zamierza być donosicielem, ani na nikim się mścić. Chcemy po prostu spokojnie pracować i myślę, że konstytucja dla nauki daje taką możliwość – mówi dr Karol Kramkowski z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, który niedawno obronił habilitację.
Polskie uczelnie, według projektu, mają zostać dofinansowane. Przyszłoroczny budżet na naukę ma zostać zwiększony o 700 mln zł. Docelowo, poziom finansowania szkolnictwa wyższego ma wynosić 1,8% PKB. Dodatkowo mniejsze ośrodki będą miały możliwość łączenia się w federacje.
- Doinwestowując i dając zachęty do tego, żeby uczelnie się łączyły, spróbujemy wprowadzić nasze szkoły wyższe do czołówki. Na razie niech z czterechsetnego, pięćsetnego miejsca przesunąć się na miejsca dwusetne, setne, a mam nadzieję, że kiedy reforma zostanie wdrożona zaczniemy wchodzić do pierwszej setki, bo stać nas na to - zapewnia poseł Jacek Żalek.
Także przedstawiciele białostockich uczelni współpracowali przy tworzeniu obecnego projektu reformy.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl