Skąd pomysł na tego rodzaju publikację?
- Ta książka jest dla nas kontynuacją - mówi Katarzyna Niziołek z Fundacji Uniwersytetu w Białymstoku. - To nie pierwszy projekt, który wiąże się z PRL-em. W 2009 roku zrealizowaliśmy "Ładniej? PRL w przestrzeni miasta", w 2010 roku - "35 lat później". Chcieliśmy kontynuować temat PRL, ale wnieść do niego też coś nowego. Poprzednie projekty skupiały się na przestrzeni miejskiej. Tutaj ciężar położyliśmy na codziennych aspektach życia w Polsce Ludowej.
Nie rozliczać i uciec od klisz
I tak - Katarzyna Niziołek zajęła się tematem przetwarzania pamięci czasów PRL-u, Małgorzata Skowrońska - językiem, Maciej Białous - rozrywkami w czasie wolnym, a Justyna Dąbrowska - wybranymi codziennymi przedmiotami. Czwórka autorów to urodzeni w latach 80. socjologowie, związani z Instytutem Socjologii Uniwersytetu w Białymstoku. Czy nie są za młodzi, by pisać o PRL-u?
- Chcieliśmy uniknąć prześmiewczego tonu, ośmieszającego tamte czasy, ale też rozliczania, pisania w sensie stricte historycznym. Zajęliśmy się pewnymi wycinkami rzeczywistości - podkreśla Katarzyna Niziołek. I dodaje, że trudność mówienia o PRL-u polega na wyrwaniu się z kalek i klisz.
- Albo jest to czas smutny i szary, albo absurdalny i śmieszny, albo tragiczne doświadczenie. Trudno zachować dystans, otwarte spojrzenie, mając takie punkty odniesienia.
Fotografowanie ulicy, czyli zdjęcia w decydującym momencie
Cztery różne opowieści o czasach Polski Ludowej spajają fotografie, które Mariusz Olkowski zrobił na ulicach Białegostoku. Udało mu się uchwycić elementy codziennego życia - najczęściej kolejki, w których można było utknąć na długie godziny w oczekiwaniu na zakup podstawowych towarów. Olkowski poruszał się po mieście z aparatem i "upolował" sceny, które teraz mogą być ikoną tamtych czasów. Jak piszą autorzy: "To obraz "zwykłego życia" uchwyconego w kadrze, zatrzymanego w zapomnianych miejskich przestrzeniach, utrwalonego w językowych dziwolągach, powracającego w anegdotach i legendach."
- Najciekawsze są pojedyncze zdjęcia, tzw. zdjęcia zrobione w decydującym momencie, a nie cykle - twierdzi Mariusz Olkowski. Wspomina, że robił zdjęcia udając, że chce sprzedać aparat. Ten sposób był lepszy, niż robienie zdjęć z ukrycia. W latach 90. odszedł od fotografowania ulicy, już go to nie pociągało. Być może teraz wróci do tego rodzaju fotografii.
Wydanie blisko 140-stronicowej, atrakcyjnej graficznie publikacji było możliwe dzięki wsparciu finansowemu Prezydenta Miasta Białegostoku. Bezpłatny egzemplarz można było otrzymać podczas wczorajszej promocji w Centrum im. Ludwika Zamenhofa. Książka będzie jeszcze dostępna na warsztatach poświęconych PRL-owi planowanych przez Fundację Uniwersytetu w Białymstoku.