AZS nie mógł uczestniczyć w przetargu
Akademicki Związek Sportowy Klubu Środowiskowego Piłki Siatkowej w Białymstoku miał ogromne zadłużenie. To uniemożliwiało mu wzięcie udziału w przetargu dotyczącym promocji miasta poprzez ekspozycję logo "Wschodzący Białystok".
Prezesi stowarzyszenia postanowili jednak 19 marca 2012 roku zataić fakt o nieuregulowanych należnościach i wziąć udział w konkursie. Złożyli oświadczenie "o braku podstaw uzasadniających wykluczenie reprezentowanego przez nich podmiotu z udziału w postępowaniu o udzielenie zamówienia", gdy tak nie było. Dzięki przemilczeniu niektórych informacji, udało im się otrzymać 600 tys. dofinansowania.
Sąd pierwszej instancji skazał prezesów na karę więzienia w zawieszeniu. Ci jednak nie zgodzili się z jego oceną, twierdząc, iż nie mieli świadomości, że klub jest zadłużony. Przez cały proces nie przyznawali się do winy. Ich zdaniem miasto, które przyznało dotację, nic na tym nie straciło - a oni wywiązali się z zawartej umowy. Domagali się więc uniewinnienia.
A.P. Został skazany na 6 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na okres 2 lat, zaś S.P.H. na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata.
- Zaskarżony wyrok utrzymuję w mocy – poinformował sędzia Sławomir Wołosik. - W ocenie sądu apelacje nie są zasadne w stopniu oczywistym, dlatego nie zasługują na uwzględnienie - dodał.
Istniało zagrożenie, że nie wywiążą się z umowy
Prezesi AZS w trakcie rozprawy podkreślali, iż zaplanowana promocja miasta miała miejsce. Wszystko odbyło się zgodnie z warunkami zawartej umowy - w trakcie rozgrywek siatkarskich promowane było logo "Wschodzący Białystok".
- Nie jest konieczne wystąpienie samej szkody, wystarczy samo zagrożenie nią. Karalność przestępstwa obejmuje narażenie na niebezpieczeństwo interesów właściciela mienia objętego przetargiem. W ocenie sądu, takie narażenie interesów istniało. Wygranie przetargu przez podmiot w słabej kondycji finansowej mogło bowiem wpłynąć na szybką i płynną realizację nałożonych zadań - twierdzi sędzia.
Sąd nie zgodził się też ze stwierdzeniem, że oskarżeni nie wiedzieli o długach. Jego zdaniem nie ma takiej możliwości, dowodem jest chociażby prośba złożona do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych czy Urzędu Skarbowego, by rozłożyć zadłużenie na raty.
Wyrok jest prawomocny.
justyna.f@bialystokonline.pl