Ziemia trafi do rolników czy "kolesi"?
Poseł na Sejm RP Stefan Krajewski z Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL) pod siedzibą Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR) w Białymstoku zwrócił uwagę na praktyki posłów Solidarnej Polski w obrocie polską ziemią. Według niego, politycy próbują ingerować jej obrotem ziemią znajdującą się w zasobach własności skarbów państwa, a której kończą się różnego rodzaju dzierżawy.
- Mamy do czynienia z poddzierżawą, o której było głośno w momencie dymisji wiceministra rolnictwa Norberta Kaczmarczyka. Jednak nowy wiceminister, który pojawił się w ministerstwie, pan Janusz Kowalski jest bohaterem afery opolskiej. 10 tys. ha z firmy Top Farms ma trafić w najbliższym czasie teoretycznie dla indywidualnych rolników. Oby tak się stało, bo 30%, które są wymagane przepisami prawa miałoby trafić do rolników indywidualnych, a reszta mogłaby trafić do jakiejś nowo powołanej spółki. Z końcem roku te 10 tys. ha trafi do zasobu skarbu państwa, a nie ma żadnego przygotowania do tego, jak to zrobić - zauważa podlaski poseł Stefan Krajewski.
Uważa, że najpierw trzeba przygotować kwestie prawne i infrastrukturalne, ponieważ nie jest to mały obszar.
- 10 tys. ha to jest dużo ziemi, którą trzeba podzielić i przekazać bezwzględnie dla rolników indywidualnych, a nie tworzyć kolejne spółki, które będą doić politycy Solidarnej Polski - mówi Krajewski. - Rolnicy czekają na informację, kiedy będą mogli ziemię wydzierżawiać, jak odbywa się cały proces rozdysponowywania ziemi z zasobu nieruchomości rolnych skarbu państwa. Rząd PiS składał dużo obietnic, a dzisiaj działania są zupełnie inne. Czy każdy nowo powołany minister musi być zamieszany w jakąś aferę? Czy ludzie, którzy ciężko pracują mają się zastanawiać nad tym, czy dalej będą ich dzierżawy mogły być kontynuowane? Czy pojawi się jakiś "koleś" kolejnego polityka z Solidarnej Polski, któremu będzie pilniejsze przekazanie tych gruntów i pilniejsze będzie zabranie temu, który od lat gospodaruje i dba o ziemię? Nie mówię tu o spółce Top Farms, tylko o wielu dzierżawcach, którym te umowy skończyły się bądź będą się kończyć w najbliższym czasie - podkreśla polityk PSL-u.
"Będą chcieli jak najwięcej się nachapać"
- Pozbyliśmy się fatalnego wiceministra, ale niestety na jego miejsce przyszedł jeszcze gorszy, nie znający się na rolnictwie pan Kowalski. Nie wiadomo od czego jest, miał być od energetyki, to ja pytam, gdzie jest zamrożenie cen nawozów np. na poziomie września ubiegłego roku? Wtedy były nawozy po 1,5 tys. zł, dzisiaj są po 5 tys. zł. Kiedy te ceny nawozów spadną? Na tę chwilę pan Kowalski zajmuje się sprawami, które nie są związane z rolnictwem. Zajmuje się tylko polityką, a nie po to został powołany - stwierdza Michał Zarzecki z PSL oraz młody rolnik.
Na posiedzeniach Krajowej Rady Młodych Rolników, w których uczestniczy często rozmawia o tzw. głodzie ziemi, której w całym kraju brakuje.
- Co zmieniła Zjednoczona Prawica? A to, że wstrzymana została sprzedaż ziemi w 2016 r., pojawiły się problemy i ograniczenia z dzierżawą. Dzisiaj młodzi rolnicy chcą gospodarować, chcą dzierżawić państwową ziemię, ale kto ją przejmie? Powinni ją przejąć młodzi rolnicy, którzy rozwijaliby swoje gospodarstwa, a przejmą ją kolesie z PiS-u i Solidarnej Polski. Kolesie, którzy będą zarabiać ogromną kasę - uważa Zarzecki.
Według niego, na państwowej ziemi nie powinni zarabiać "kolesie", tylko powinna być gospodarowana przez prawdziwych rolników, na czym mieliby skorzystać głównie konsumenci.
- Niestety przy rządach Zjednoczonej Prawicy to jest niemożliwe. To pokazują już od 7 lat. Ten kolejny rok nic nie zmieni, a będą jeszcze chcieli jak najwięcej się nachapać, tak żeby później mogli przez kolejne lata będąc poza polityką z tego żyć - dodaje działacz PSL.
Poseł Krajewski podkreślił, że polską ziemię powinno się sprzedawać polskim rolnikom, a nie obcokrajowcom.
malwina.witkowska@bialystokonline.pl