Ostatnie dni przyniosły dwa pożary drewnianych domów.
13 lutego ogień pojawił się w domu jednorodzinnym w Falkach (powiat bielski). Kiedy strażacy dotarli na miejsce zdarzenia, okazało się, że pożar całkowicie objął drewniany budynek. Palący się obiekt stwarzał również zagrożenie dla sąsiadujących zabudowań. Na szczęście mieszkaniec opuścił swój dom jeszcze przed przybyciem zastępów straży pożarnej. Nic mu się nie stało, nie miał żadnych obrażeń.
- Działania gaśnicze prowadzono zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz budynku. W działaniach wykorzystano również drabinę mechaniczną, z której podano prąd wody z zewnątrz na poddasze. W trakcie działań gaśniczych konieczne było dokonanie prac rozbiórkowych spalonych elementów konstrukcji budynku. W celu dotarcia do ukrytych ognisk pożaru obiekt sprawdzono przy użyciu kamery termowizyjnej - mówi Marcin Sawicki z KP PSP w Bielsku Podlaskim.
Pożar zaangażował 2 zastępy ratowników z JRG w Bielsku Podlaskim oraz zastępy z OSP Wyszki, OSP Godzieby, OSP Mulawicze i OSP Pulsze – łącznie 24 strażaków Państwowej oraz Ochotniczej Straży Pożarnej.
Natomiast 15 lutego wpłynęło zgłoszenie o pożarze domu w Jagodnikach (powiat hajnowski).
- Kiedy na miejsce zdarzenia dojechały pierwsze zastępy straży pożarnej, drewniany budynek był już zajęty pożarem, a ogień wydostawał się na zewnątrz. Do budynku wprowadzona została rota gaśnicza, która starała się opanować pożar od wewnątrz i przeszukać pomieszczenia w celu wykluczenia osób poszkodowanych - mówi Marcin Sadowski z KP PSP Hajnówka.
Również i tym razem nic nikomu się nie stało. Policjanci ustalili miejsce pobytu właścicielki.
W działaniach gaśniczych brało udział łącznie 6 zastępów straży pożarnej (28 ratowników), pogotowie energetyczne, zespół ratownictwa medycznego i policja. Wstępne straty oszacowano na 200 tys. zł. Żeby wyeliminować zarzewia ognia, straży musieli rozebrać część domu.
dorota.marianska@bialystokonline.pl