Pożar w kościele św. Wojciecha wybuchł przed godz. 10.00. W tym czasie była odprawiana niedzielna msza święta o godz. 9.30, a świątynię wypełniali wierni. Gdy dostrzeżono ogień, nabożeństwo przerwano.
Przed godz. 11.00 pożar gasiło 6 wozów strażackich. W kłębach dymu była przede wszystkim wieża kościoła, powypadały z niej witraże. Po godz. 11.00 buchnął z niej ogień.
Strażacy pracowali na dwóch długich drabinach, by sięgnąć do wysokiej wieży kościoła. Ich wysokość nie była jednak na tyle wystarczająca, by dotrzeć z wodą do samego źródła pożaru. Niestety o godz. 12.00 dach wieży runął. Jego pozostałości spadły na pokrycie nawy głównej kościoła i uszkodziły je. Stało się to w momencie, gdy strażak podawał na ogień prąd wody.
Na miejscu były również policja i straż miejska. Nie wpuszczano nikogo w okolice pożaru. Ruch na ulicy Warszawskiej, na odcinku pomiędzy ulicami Pałacową a Świętojańską, został zablokowany. Wokół zebrał się tłum gapiów, którzy komentowali prace strażaków. Był również ambulans. Na szczęście jego pomoc na razie nikomu nie była potrzebna.
Świadkowie twierdzą, że tuż przed pożarem z wieży kościoła rozlegał się dźwięk kuranta wygrywający melodie pieśni religijnych. Wiadomo, że mechanizm kurantów znajduje się na wieży kościoła. Być może to on był źródłem pożaru.
Kościół św. Wojciecha powstał w latach 1908-1912 w stylu neoromańskim. Zaprojektował go Jan Wende z Łodzi. Jego charakterystycznym elementem jest duża rozeta nad głównym wejściem wykonana w Wiedniu. Został wzniesiony jako świątynia ewangelicko-augsburska. Po II wojnie światowej przejęli go katolicy. Kościół w latach 1996-2004 przeszedł gruntowny remont.
Świątynia przy ul. Warszawskiej przez historyków sztuki uważana jest za bardzo cenną. Obiekt jest wpisany do rejestru zabytków. Znajdują się w nim relikwie świętego Wojciecha.
ewelina.s@bialystokonline.pl
