Robotnicy firmy Strabag zmieniają poręcze, które uniemożliwiały przeprowadzanie roweru przejściem podziemnym. Były one umieszczone tuż nad rynną, którą miał być prowadzony jednoślad. Wykonawca prac usunął je i zamontował nowe poręcze, przymocowywane bezpośrednio do ściany. Wcześniej opierały się na słupkach umieszczonych w stopniach schodów.
Rozwiązanie z przejściem podziemnym krytykują amatorzy dwóch kółek. Korzystając ze ścieżki rowerowej, która biegnie wzdłuż alei, muszą schodzić ze swego pojazdu i przeprowadzać go pod powierzchnią. Z uwagi na ograniczone miejsce, nie było możliwości zaprojektowania przy przejściu pochylni.
Z przejścia podziemnego nie są też zadowoleni wszyscy piesi. Przechodząc tamtędy na każdym kroku można usłyszeć utyskiwania na nowe rozwiązanie komunikacyjne.
- 45 lat chodziłem normalnie, a teraz wymyślili jakieś przejścia - narzeka spotkany na skrzyżowaniu białostoczanin.
Największym problemem jest zwłaszcza znalezienie odpowiedniego wyjścia - w przejściu łatwo stracić orientację, umieszczone tabliczki z kierunkami nie są jednoznaczne, a co gorsza, są słabo wyeksponowane.
Nieudane rozwiązanie z poręczami i "tunelikami" dla rowerów to błąd projektanta. Wykonawca, również z uwagi na błąd projektowy, musi wprowadzić też ulepszenia w konstrukcji nowych przystanków ustawianych w okolicach rzeki Białej, na ul. Sienkiewicza i al. Piłsudskiego. Wykonane z pleksi, pod wpływem śniegu mogłyby się uginać. By tego uniknąć, zamontowano w konstrukcji specjalne wzmocnienia.
Przejście podziemne i przystanki wykonano w ramach przebudowy al. Piłsudskiego i fragmentu ul. Sienkiewicza. Ich projekt wykonało studio AIM z Białegostoku. Całość robót prowadziła firma Strabag. Inwestycja kosztowała miasto 54,5 mln zł.
ewelina.s@bialystokonline.pl