- Jest nam niezmiernie miło przekazać na państwa ręce 120 248 zł. To są środki, dzięki którym ośrodek będzie mógł zrobić najpożyteczniejsze rzeczy, a dzieci, mam nadzieję, będą bardziej uśmiechnięte - rozpoczęła Marzena Atkielska, prezes Fundacji Santander Bank Polska S.A.
Pieniądze zostały zebrane poprzez akcję "Kilometry dla Ukrainy". Pracownicy banku przez cały kwiecień brali udział w wycieczkach rowerowych, spacerach czy treningach. Pokonując kilometry zwiększyli pulę środków, które Santander przekazuje do tych placówek opiekuńczych, gdzie przebywają dzieci z Ukrainy. Za pierwsze pokonane 7 tys. km, dystans Warszawa-Londyn-Madryt, Fundacja Santander przekazuje 50 tys. zł. Za każde kolejne przejście 7 tys. km Santander Bank Polska zapłaci 20 tys. zł, aż do kwoty 100 tys. zł. W akcji wzięło udział 532 uczestników, którzy wykonali 3496 aktywności.
Dzięki tej akcji zdobyli 150 tys. zł, a ponadto przeprowadzili zbiórkę, dzięki której zebrano 210 tys. zł. Jak wytłumaczyła prezes, razem pozyskali łącznie 360 tys. zł, a kwota ta została podzielona na trzy ośrodki.
- Jesteśmy bankowcami z wielkimi sercami. Jak tylko wybuchła wojna, myśmy lokalnie pomagali, bardziej punktowo. Ta akcja pozwoliła nam jednak zrobić coś większego, bardziej globalnego - przekazała Joanna Załęgowska, dyrektor regionu Białystok Santander Bank Polska S.A.
Poza Białymstokiem, kwota 120 tys. zł trafiła również do ośrodka pod Wrocławiem, a także do Kraśnika.
- Chciałbym bardzo podziękować za ten trud i wysiłek, który państwo włożyli w to, żeby pomóc tym, którzy trafili do Białegostoku z Ukrainy. Te pieniądze zostaną spożytkowane, by ta nasza placówka wyglądała jak najlepiej - mówił wiceprezydent Rafał Rudnicki.
4 marca do Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej "Dwójka" im. dr Ireny Białówny przy ul. 11 Listopada w Białymstoku przebyło 28 osób (22 dzieci oraz 6 opiekunek), które po wybuchu wojny znalazły tu schronienie. W sumie zatrzymało się tutaj około 40 osób uciekających przed wojną w Ukrainie.
- 24 lutego to był pusty budynek, a dzięki wysiłkowi pracowników Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych i wolontariuszy, w ciągu dosłownie kilku dni udało się tę placówkę uruchomić. Jednak wymaga ona dużych nakładów, żeby doprowadzić do wyższego standardu. Także te pieniądze na pewno się przydadzą - podkreślił Zbigniew Nikitorowicz, zastępca prezydenta miasta.
Dyrektor placówki Katarzyna Liedke-Charkiewicz poinformowała, że fundusze zostaną przeznaczone na konkretne rzeczy.
- Przede wszystkim na wyremontowanie pokoi, na wyposażenie ich oraz, jak nam zostanie pieniążków, to dziewczyny będą malowały, żeby coś fajnego w pokojach zawisło na ścianach - dodała Katarzyna Liedke-Charkiewicz.
malwina.witkowska@bialystokonline.pl