Śledczy zarzucają mężczyźnie aż cztery podpalenia piwnic i samochodów na osiedlowym parkingu w rejonie ul. Bema. Straty spowodowane przez Przemysława R. sięgają 40 tys. zł.
Pierwszy z pożarów wybuchł w październiku 2011 roku w bloku przy ul. Wiejskiej. Ogień strawił m.in. instalacje oraz rury centralnego ogrzewania. Zaledwie kilkanaście dni później ogień wybuchł w samochodzie mercury. Jako pierwszy z pomocą ruszył Przemysław R. To właśnie mężczyzna zaalarmował innych mieszkańców bloku, co się dzieje. Za to zachowanie wspólnota mieszkaniowa wynagrodziła pieniężnie pozornego bohatera.
Dopiero w listopadzie 2013 roku prawda wyszła na jaw. Wtedy właśnie doszło do pożaru kolejnego auta przy ul. Bema w Białymstoku - tym razem była to mazda. Dwie godziny później w tym samym miejscu paliła się z kolei piwnica. Straty były duże, bo spłonęła kamera monitoringu, telewizor i pralka. Strażacy ustalili, że przyczyną pożaru było zaprószenie ognia od zapalniczki. Podejrzanym szybko stał się Przemysław R., który z kolegami wcześniej pił alkohol właśnie w piwnicy.
Oskarżony przyznał się do wszystkich zarzutów, jednak później tylko do tego ostatniego, tłumacząc śledczym, że reszty zwyczajnie nie pamięta. Mężczyzna był już wcześniej karany za kradzieże, teraz grozi mu 10 lat więzienia.
lukasz.w@bialystokonline.pl