W sobotę monieccy policjanci otrzymali zgłoszenie o kradzieży paliwa. Kierowca fiata zatankował pojazd za ponad 400 zł i odjechał bez uregulowania rachunku. Ruszył w stronę Białegostoku. Mundurowi bezzwłocznie rozpoczęli poszukiwania wskazanego samochodu. Po kilku minutach policjant z drogówki w Knyszynie zauważył fiata, którym poruszały się dwie osoby. Gdy policjant chciał zatrzymać pojazd, kierowca najpierw zjechał na pobocze, a później widząc zbliżającego się mundurowego ruszył z piskiem opon i zaczął uciekać. Funkcjonariusz natychmiast ruszył a nim w pościg informując o zdarzeniu pozostałe patrole. Dopiero po około 40 kilometrach kierowca fiata musiał się zatrzymać, gdyż auto utknęło na podmokłym terenie nieopodal Giełczyna. Wówczas mężczyzna i jego pasażerka postanowili porzuci i auto, a następnie pieszo uciekli w pobliskie zarośla.
W związku z tym, że teren był podmokły i dość obszerny, a do tego sąsiadował z Biebrzańskim Parkiem Narodowym – działania policjantów zostały wsparte przez psa tropiącego oraz drona. Czworonożny przyjaciel mundurowych szybko podjął trop w kierunku jednego z lasów. Tam do poszukiwań przyłączyli się mundurowi z dronem, który gdy wzniósł się do góry – wypłoszył skrywających się w trawie uciekinierów. 29-letni kierowca i 24-letni pasażerka szybko wpadli w ręce mundurowych. Jak się okazało mężczyzna miał już sporo na sumieniu. Za jazdę pod wpływem alkoholu miał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Z kolei młoda pasażerka miała przy sobie zawiniątko z suszem – jak wykazało badanie narkotestem była to marihuana.
29-latek już usłyszał zarzuty kradzieży paliwa, niezatrzymania się do kontroli drogowej oraz niestosowania się do sądowego zakazu za co grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności. Z kolei 24-latka usłyszała zarzut posiadania środków odurzających. Za to przestępstwo grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.
justyna.f@bialystokonline.pl