19 stycznia Sąd Rejonowy w Suwałkach wydał wyrok w sprawie 5 osób z Komitetu Obrony Demokracji, które policja obwiniła o zakłócenie otwarcia wystawy o gen. Andersie. Po 2 miesiącach trwania procesu wszyscy zostali uniewinnieni.
Z orzeczeniem nie zgadza się jednak suwalska policja, która wniosła apelację w tej sprawie. Przypomnijmy, że jeszcze w trakcie procesu policja zabiegała o kary w postaci prac społecznych, które miałyby odbywać się w ramach miesięcznego ograniczenia wolności.
- Policja nie zgadza się z wyrokiem. Mamy prawo do odwołania, więc z niego korzystamy - mówi Eliza Sawko, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Suwałkach.
Apelacja wpłynęła do Sądu Rejonowego w Suwałkach 1 lutego. Za miesiąc przekazana zostanie do suwalskiego sądu okręgowego.
- Szacuję, że za około 2 miesiące ruszy proces odwoławczy. Wcześniej jednak musimy m.in. powiadomić wszystkie strony – wyjaśnia Marcin Walczuk, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Suwałkach.
Cała sprawa zaczęła się od incydentu z 4 marca 2016 r. Wówczas 2 dni przed wyborami uzupełniającymi do Senatu Anna Maria Anders, a także szef MSWiA Mariusz Błaszczak i wiceminister Jarosław Zieliński otwierali, po roku od jej istnienia, wystawę w Archiwum Państwowym w Suwałkach poświęconą gen. Andersowi. Podczas ich wystąpienia kilku działaczy Komitetu Obrony Demokracji zaczęło wznosić okrzyki, że w placówce publicznej organizuje się wiec wyborczy.
Po kilku miesiącach badania sprawy suwalska policja uznała, że w sumie 5 osób naruszyło porządek w miejscu publicznym "krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem".
Zobacz też: Sympatycy KOD zostali uniewinnieni. Sąd nie zgodził się z policją
dorota.marianska@bialystokonline.pl