Sprawa dotyczy wydarzeń z października 2011 roku. Wtedy właśnie policjanci zatrzymali do kontroli auto urzędnika. Po dokładnym przeszukaniu pojazdu, znaleźli woreczek z suszem. Okazało się, że jest to marihuana. Mężczyzna od początku zaprzeczał, że zawiniątko nie należy do niego i że mundurowi musieli mu je podrzucić. Ostatecznie w czerwcu 2013 roku prokuratura zdecydowała o umorzeniu śledztwa wobec urzędnika, ale w czasie jego trwania było wiele niejasności. Śledczy zdecydowali o postawieniu zarzutów policjantom, którzy znaleźli torebkę.
W środę (3.12) na ławie oskarżonych Sądu Rejonowego w Białymstoku zasiedli 49-letni Marek J. oraz 44-letni Wojciech Z. Jeden z policjantów jest już na emeryturze, drugi z kolei jest zawieszony w wykonywaniu czynności. Mężczyźni nawzajem obarczają się winą. Wojciech Z. mówi, że to jego przełożony wybrał trasę i wskazał mu pojazd do kontroli. Podczas przeszukania auta mężczyzna nic nie znalazł, ale jego dowódca nakazał mu jeszcze raz przyjrzeć się bagażnikowi. Tym razem znaleziono zawiniątko. Z kolei sam Marek J. mówi, że to jego podwładny wytypował auto do kontroli, bo kierowca miał się nerwowo zachowywać na widok policjantów.
Policjantom grozi nawet pięć lat pozbawienia wolności.
lukasz.w@bialystokonline.pl