Czego na jarmarku nie było! Kto szukał kosmetyków naturalnych, mógł je znaleźć. Komu zależało na konfiturach czy miodach, mógł w nich przebierać do woli. Kto chciał kupić chleb czy wędlinę, wybór miał naprawdę szeroki. Do tego ziołowe herbatki i przyprawy. Długie kolejki ustawiały się do serwowanych na gorąco dań regionalnych - babki ziemniaczanej i specjałów tatarskich, ale i bardziej orientalnych - jak węgierskie langosze.
Jarmark Świętojański to też okazja do podziwiania wyrobów rękodzielników. Drewniane kotki i aniołki, kute przedmioty, gliniane dzbanki, serwety, ceramika… Wszystko cieszyło oko, znajdowało też kupców, którzy sztuką ludową i rzemiosłem artystycznym postanowili przyozdobić dom czy mieszkanie. Był też sprzęt bardziej użyteczny - jak grabie czy siekiery.
Nie mogło zabraknąć także muzyki - między straganami rozstawili się lokalni muzycy - część z nich na co dzień można spotkać np. przy ul. Suraskiej. Jarmark zorganizowało Muzeum Podlaskie.
anna.d@bialystokonline.pl