Od maja na 5 skrzyżowaniach (Piastowska – Branickiego, Jana Pawła II – Sikorskiego, Hetmańska – Popiełuszki, Antoniuk Fabryczny – Gajowa, Popiełuszki – Wrocławska – Sikorskiego) działa system automatycznie rejestrujący samochody przejeżdżające na czerwonym świetle. W październiku straż miejska zaczęła wystawiać takim kierowcom mandaty. Sprawa budziła sporo emocji, nie tylko z uwagi na ilość (za miesiąc wysłano ponad 1,8 tys. zawiadomień), ale i z powodów, z jakich zawiadomienia o złamaniu przepisów były wysyłane.
Kierowcy skarżyli się w mediach, że otrzymywali wezwania za sytuacje, kiedy byli na skrzyżowaniu w czasie, gdy gasła zielona strzałka, bądź następowała zmiana świateł (po wprowadzeniu systemu zarządzania ruchem sygnalizacja zmienia się nieraz z sekundy na sekundę).
- Bardzo jak dla mnie kontrowersyjną sprawą jest wjazd na żółtym świetle, gdyż zgodnie z przepisami wjazd na skrzyżowanie wówczas jest zabroniony, chyba że wymagałoby to gwałtownego hamowania - uważa kontaktujący się z nami kierowca. - System ten podobno taki wjazd również rejestruje, jak to usłyszałem od pani ze straży miejskiej, "od połowy" trwania żółtego światła - opowiada białostoczanin.
Magistrat udostępnił nagrania z kamer, które zarejestrowały auta przejeżdżające na czerwonym świetle. Urząd zapewnia, że to za takie sytuacje karani są kierowcy.
W tej chwili w Białymstoku codziennie kamery rejestrują średnio 35 przypadków wjazdu na czerwonym świetle.
Zobacz też:
Kamery skutecznie straszą. O połowę mniej przejazdów na czerwonym świetle
ewelina.s@bialystokonline.pl