Pierwszy ze spektakli - "Dom na granicy" według Sławomira Mrożka - zrealizowany został przez polskich twórców (reżyserowała Agnieszka Korytkowska-Mazur, dyrektor Teatru Dramatycznego w Białymstoku) z udziałem aktorów Teatru Narodowego w Kiszyniowie. Reżyserka do współpracy zaprosiła także Macieja Zakliczyńskiego, odpowiedzialnego za choreografię i opracowanie muzyczne, oraz Pawła Dobrzyckiego, autora scenografii i współautora kostiumów.
"Dom na granicy" to groteska, w której do zwykłego domu któregoś dnia przychodzi delegacja dyplomatów. Granice wytyczają przez środek mieszkania. Chwilę potem przejście po słoik z wiśniami do kredensu staje się niemożliwe bez paszportu i wizy. W sztuce Mrożka idealnie odbijają się losy wielu podlaskich wiosek, których mieszkańcy przeżywali graniczne tragedie. Swoje historie opowiedzieć też mogą rodziny zamieszkałe nad rumuńsko-mołdawskim Prutem. Udane wprowadzenie przedstawicieli Rosji i Unii Europejskiej pokazuje sytuację Mołdawii, która stoi w wyraźnym rozkroku. W najmocniejszych momentach spektaklu to publika może czuć się jak podczas granicznej kontroli - oślepia ją bowiem ostre światło reflektorów. Z drugiej strony "Dom na granicy" to spektakl z nowoczesną muzyką i ciekawymi rozwiązaniami choreograficznymi.
Drugą sztuką Mrożka, którą na warsztat wzięli mołdawscy artyści, było "Na pełnym morzu". Głównymi bohaterami dramatu są trzej rozbitkowie, dryfujący na tratwie na tytułowym pełnym morzu. Odkrywając, że wyczerpały się zapasy żywności, postanawiają, że jeden z nich zostanie zjedzony. Mrożek wskazuje na sposoby manipulowania ludźmi, które prowadzą do zdobycia władzy. Zabawne dialogi i błyskotliwe puenty - mołdawscy artyści dobrze poradzili sobie z twórczością polskiego dramaturga. Zasłużenie publika zgotowała im gorące przyjęcie.
W Białymstoku można było także obejrzeć cieszącą się w stolicy Mołdawii niezwykłym powodzeniem komedię "Filumena Marturano, czyli rozwód po włosku". Sztuka jest szerzej znana dzięki filmowi "Małżeństwo po włosku", w którym w rolach głównych wystąpili Sophia Loren i Marcello Mastroianni.
anna.d@bialystokonline.pl