W ramach przebudowy ul. Piastowskiej, na wysokości skrzyżowania z ul. Chrobrego, dobudowano nową ulicę, która idzie w głąb Skorup, w kierunku ul. Ciołkowskiego. Dzisiaj to niewielki fragment, przy którym nikt nie mieszka, ale w przyszłości ma być to ważna arteria łącząca właśnie Piastowską z Ciołkowskiego. Naturalne więc było, że trzeba jej nadać imię.
Szereg kontrowersji
Z propozycją miasto wyszło już w poprzednim miesiącu. Chciało, żeby ulica nosiła imię Dobrawy – żony Mieszka I. Nazwa wpisywałaby się w okolicę - tym rejonie mamy przecież ul. Piasta, Piastowską, Chrobrego czy właśnie Mieszka I. Radnym PiS nie spodobało się jednak, że miasto, bez konsultacji z nimi, wybiera nazwę, którą mogą oni wyłącznie zaklepać lub nie. Odesłali więc projekt do wnioskodawcy.
W magistracie postanowiono spróbować raz jeszcze. Tym razem propozycja brzmiała: "ulica Podlaska". Co ciekawe, w stolicy województwa podlaskiego nie było do tej pory takiej nazwy. I tym razem wpisywałby się ona w grupę innych obecnych w sąsiedztwie. Mamy tam bowiem ulicę Warmińską, Pomorską czy Kujawską.
Jednak znów radni PiS nie poparli tej uchwały. Tym razem mieli jednak przygotowaną alternatywę. Zaproponowali, żeby ulica ta nosiła imię mjr. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki" - żołnierza Wojska Polskiego i Armii Krajowej, dowódcy 5. Wileńskiej Brygady AK, która po wojnie prowadziła działalność antykomunistyczną na Podlasiu, Warmii i Pomorzu. Major został pojmany i skazany przez komunistów na karę śmierci, a wyrok wykonano w 1951 roku.
- Już kilka lat temu zaproponowałem dodanie tego patrona do banku nazw, do tej pory jednak nie udało się nadać żadnej ulicy tego imienia. Mamy tu do czynienia z bohaterem zasłużonym dla naszego regionu – mówił wnioskodawca Tomasza Madras.
"Łupaszka" jest jednak postrzegany jako postać kontrowersyjna. Bowiem brygada, którą dowodził dopuściła się mordu we wsi Dubinki (23 czerwca 1944 roku), podczas którego zabitych zostało ok. 30 cywilów, głównie pochodzenia litewskiego, w tym kobiety i dzieci. Według badającego sprawę historyka z IPN dr. Pawła Rokickiego, była to zbrodnia wojenna.
- Nagle na sesji pojawia się propozycja nazwania jednej z ulic imieniem "Łupaszki", którego oddziały rzekomo broniły ludności cywilnej przed bandytami. Wokół niego jest jednak też szereg kontrowersji. Szereg środowisk podnosi uwagi. Na szlaku oddziałów majora były spalone wsie i ludność cywilna – mówił podczas sesji radny Wojciech Koronkiewicz.
Morderca czy bohater?
Radny proponował odesłać projekt do wnioskodawcy, po to żeby dać się wypowiedzieć na ten temat mieszkańcom. Argumentował, że jest jeszcze czas ponieważ w miejscu tym nikt nie mieszka. Przedstawiciele PiS odpowiadali, że to prezydent nie dał im wyboru, nie konsultując z nimi propozycji nazw, mimo że o to zabiegali. Nie przekonywały ich także słowa radnego Stefana Nikiciuka z Forum Mniejszości Podlasia, który przekonywał, że promują osobę, która ma krew na rękach.
- 6 lat temu z tej mównicy mówiłem krytycznie o Żołnierzach Wyklętych. Dziś kiedy został zaprezentowany taki wniosek, zdenerwowałem się po raz kolejny i chcę przypomnieć tym, którzy tak walczą o nadanie imienia "Łupaszki" tej ulicy, że IPN nazwał działania podległego mu wojska działaniami o znamionach ludobójstwa. Jak możemy honorować człowieka, który ma rękach krew niewinnych ludzi? - pytał Stefan Nikiciuk.
Wnioskodawcy bagatelizowali te kontrowersje, sugerując, że osoby, które mówią o potencjalnych zbrodniach "Łupaszki", generalizują, a nawet mylą go z postaciami takimi jak Romuald Rajs "Bury", który został oficjalnie uznany za winnego ludobójstwa m.in. za zbrodnie z Zaleszanach.
- Mam pewność, że parę osób pomyliło majora "Łupaszkę" z postacią innego żołnierza wyklętego – Burego, gdzie, jak wiadomo, są pewne kontrowersje na południu województwa. Nie można jednak budować czarnej legendy, jak za komuny, wobec całej grupy Żołnierzy Wyklętych. Jeśli chodzi o Zygmunta Szendzielarza nic mi nie wiadomo, żeby się można było do czegoś przyczepić – przekonywał Tomasz Madras.
Ostatecznie, głosami klubu większościowego, uchwała została podjęta. Radni PiS zapomnieli chyba, że niecały rok wcześniej uznali Władysława Bartoszewskiego za osobę zbyt kontrowersyjną, żeby jego imieniem nazwać jedną z ulic, a w jego wypadku nie mówi się przecież o potencjalnym ludobójstwie.
Rocznica nie taka ważna
Podczas tej samej sesji rada miasta podjęła decyzję o nadaniu nazw trzem innym obiektom, w tym rondu u zbiegu ulic Młynowej, Pięknej i Marjańskiego. Magistrat chciał, żeby nosiło ono nazwę 100-lecia Odzyskania Niepodległości, ale i tutaj przeciw stanęli radni PiS, którzy przegłosowali, żeby jego patronem został Bronisław Jastrzębski – pochodzący z Białegostoku żołnierz i harcmistrz, uczestnik Powstania Warszawskiego. Gdy zapytano ich o to, czy nie warto jednak uhonorować tak ważnej rocznicy jak 100-lecie odzyskania niepodległości, odpowiedzieli, że buduje się Trasa Niepodległości, która ma zostać oddana do użytku w tym roku i to już będzie odpowiednie uczczenie.
Poza tym rondo na ul. Skorupskiej otrzymało nazwę 19 lutego 1919 roku, a jeszcze niezamieszkała uliczka na Białostoczku odchodząca od ul. Kombatantów, przy której nowe bloki stawia jeden z deweloperów, będzie nosiła imię poety Władysława Bełzy.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl